Wyścigowe silniki ryczą w górach Eifel od osiemdziesięciu lat. Pierwsze wyścigi na morderczej trasie, liczącej ponad 170 zakrętów, odbywały się już pod koniec lat 20. ubiegłego wieku. Wąska nitka asfaltu, biegnąca wśród porastających malownicze wzgórza lasów, odsiewała zwykłych kierowców od wybitnych.
Zwycięstwo na słynnej Nordschleife – „Północnej Pętli”, liczącej ponad 22 kilometry długości, było powodem do zasłużonej chwały nawet dla największego mistrza kierownicy. W 1968 r. trzykrotny mistrz świata, Jackie Stewart, w deszczowym wyścigu pokonał najbliższego rywala o ponad cztery minuty, już na pierwszym okrążeniu znikając we mgle przed wzrokiem próbujących go gonić konkurentów. – Ten wyścig nie powinien się odbyć – powiedział na mecie słynny Szkot, któremu Nürburgring zawdzięcza przydomek „Zielone Piekło”. Mistrzowie czuli po prostu respekt przed najbardziej wymagającym i najtrudniejszym torem wyścigowym świata.
Teraz herosi kierownicy nie muszą już zmagać się z niezliczonymi zakrętami i podstępnymi garbami, na których wszystkie cztery koła wyścigowego samochodu odrywały się od ziemi. Gwoździem do trumny wyścigów Formuły 1 na „Północnej Pętli” był wypadek Nikiego Laudy, który przed 33 laty cudem uniknął spalenia w rozbitym Ferrari. Ciężko poparzonego Austriaka z wraku płonącej wyścigówki wyciągnęli rywale z toru, a organizatorzy wyścigu musieli pomyśleć o bardziej bezpiecznej alternatywie dla „Zielonego Piekła”.
Idąc w stronę padoku Formuły 1 na współczesnym Nürburgringu, przechodzi się obok antycznych garaży z lat 20. ubiegłego wieku. Liczne tabliczki upamiętniają wielkich kierowców, którzy przed laty podbijali „Zielone Piekło”. Kilkaset metrów dalej kończy się podróż w przeszłość: wśród dźwigów i koparek robotnicy pospiesznie kończą kolejne elementy nowoczesnego kompleksu, mieszczącego m.in. hotel, trójwymiarowe kino wyświetlające filmy z 24-godzinnego wyścigu na Nordschleife, symulatory i przeróżne wystawy, poświęcone historii i technologii w sporcie wyścigowym. Atrakcją jest też najszybsza kolejka górska świata: śmiałkowie, zasiadający w srebrno-czerwonym wehikule rozpędzają się do prędkości 217 km/godz w zaledwie 2,5 sekundy. Szybciej, niż pędzące u stóp kompleksu po prostej startowej samochody Formuły 1.
W górach Eifel jest dość chłodno (wczoraj temperatura nieznacznie przekraczała 15 stopni), a po południu zaczął padać deszcz. W takich warunkach kierowcy BMW Sauber będą mieli jeszcze większe kłopoty z utrzymaniem temperatury opon. Kubica liczy na kolejną zdobycz punktową, ale mimo poprawek w jego BMW Sauber nadal będzie trudno awansować do pierwszej dziesiątki.