12 miesięcy temu trybuny i pagórki wokół Hungaroringu oblepione były kibicami wyposażonymi w biało-czerwone flagi. Wczoraj ludzi było zdecydowanie mniej i trudno się temu dziwić – rok temu Kubica miał przez długi czas szanse na mistrzowski tytuł i walczył o miejsca na podium, a teraz obserwuje rywalizację o wygrane z tylnych rzędów.
Początek piątkowych jazd zapowiadał jednak poważną zmianę formy BMW Sauber. – Nigdy jeszcze nie czułem tak dobrego balansu w tym samochodzie – meldował Polak przez radio po wykonaniu pierwszej serii pomiarowych okrążeń. Jego nazwisko przez długi czas widniało w czołówce, ale ostatecznie musiał się zadowolić 11. lokatą. Niestety, popołudniowa sesja rozpoczęła się już wyraźnie słabiej. – Nie czuję się komfortowo w samochodzie – mówił kierowca swojemu inżynierowi. – Balans się pogorszył, musimy wrócić do poprzedniego ustawienia środka ciężkości.
Poprawki nie zdały się na wiele i ostatecznie Kubica ukończył drugi trening na 14. pozycji, ze stratą 0,7 sekund do Lewisa Hamiltona. Idealne ustawienie samochodu jest na Hungaroringu nie lada wyzwaniem, bo przyczepność rzadko używanego toru zmienia się w bardzo szybkim tempie. Trzeba odpowiednio przewidzieć jej poziom i z wyprzedzeniem odpowiednio dopasować poszczególne parametry samochodu. W przypadku BMW Sauber inżynierowie musieli dzielić czas pomiędzy szukanie ustawień i sprawdzanie nowych elementów, traktując treningi po części jako poligon doświadczalny. W użyciu było między innymi zmodyfikowane przednie skrzydło o inaczej wyprofilowanych końcówkach. – Korzystaliśmy dziś z kilku nowych części, które do tej pory mogliśmy sprawdzić tylko w tunelu aerodynamicznym – mówił szef inżynierii zespołu Willy Rampf. – Wyższe temperatury w porównaniu z dwoma ostatnimi wyścigami ułatwiły nam pracę nad ustawieniami.
Przed południem najszybszy był Heikki Kovalainen, który rok temu odniósł na Hungaroringu swoje pierwsze i jak na razie jedyne zwycięstwo w Formule 1. W drugiej sesji Fin długo utrzymywał się na czele, ale w końcówce sesji jego wynik o zaledwie 0,047 sekundy przebił Lewis Hamilton. Mistrz świata wygrał tu przed dwoma laty, a teraz węgierska runda mistrzostw świata może oznaczać początek wzrostu formy jego zespołu. W dziewięciu pierwszych wyścigach sezonu McLaren zgromadził zaledwie 14 punktów i zajmuje szóstą lokatę w klasyfikacji konstruktorów.
Kręty tor i piekielny upał najwyraźniej odpowiadają kierowcom Srebrnych Strzał, ale Hamilton ostrożnie wypowiada się o szansach na wywalczenie miejsca w pierwszej linii na starcie. – Moim głównym celem jest awans do czołowej dziesiątki w kwalifikacjach – studzi nastroje Brytyjczyk. – Wciąż musimy zrobić duży krok naprzód, aby być w stanie wygrywać wyścigi. Zmniejszyliśmy stratę do czołówki z 2,5 sekundy do 0,4 sekundy. Tymczasem czołówka, czyli kierowcy Red Bulla i Brawna, albo na razie trzyma karty przy orderach, albo kombinacja wysokich temperatur i charakterystyki toru nie do końca im odpowiada. Tak wygląda sytuacja w przypadku zwycięzców dwóch poprzednich wyścigów: Sebastiana Vettela i Marka Webbera. Zawodnicy Red Bulla narzekali na przegrzewające się ogumienie, które w ciasnych zakrętach Hungaroringu nie dawało wystarczającej przyczepności. Z radiowych meldunków Buttona wynika, że lider klasyfikacji mistrzostw świata także miał podobne kłopoty, ale Anglik pozostaje optymistą. – To był jeden z najlepszych piątków w naszym wykonaniu – stwierdził kierowca Brawn. – Wyższa temperatura działa na naszą korzyść, wykorzystaliśmy też odpowiednio nasze poprawki aerodynamiczne.