W komunikacie prasowym zespół Ferrari podał, że ich kierowca poza rozciętym czołem doznał także wstrząśnienia mózgu oraz urazu kości czaszki. W sobotni wieczór przeszedł operację, po której postanowiono utrzymywać go w stanie śpiączki farmakologicznej. Kolejne badania tomograficzne wykazały, że Massa nie doznał żadnych urazów neurologicznych. – Wyniki badań potwierdzają to, czego się spodziewaliśmy po takim urazie – powiedział ordynator wojskowego szpitala w Budapeszcie Peter Bazso. Massa pozostanie w śpiączce przynajmniej do wtorku. Przebieg wypadku był przerażająco podobny do wydarzeń sprzed tygodnia, kiedy to na angielskim torze Brands Hatch w wyścigu juniorskiej Formuły 2 zginął Henry Surtees, syn byłego mistrza świata Formuły 1 Johna Surteesa. 18-letni kierowca został uderzony w głowę kołem oderwanym od innego samochodu. – Nie wierzę w zbieg okoliczności w życiu – mówił po wypadku Massy Rubens Barrichello. – Takie rzeczy nie zdarzają się bez przyczyny. Musimy coś z tym zrobić, rozmawialiśmy zresztą o tym na spotkaniu kierowców.
– Trzeba zachować spokojne podejście – argumentuje z kolei Ross Brawn. – Można stosować osłony czy zamknięte kokpity, ale to utrudnia akcję ratunkową w innych przypadkach. W historii Formuły 1 takie incydenty zdarzały się dość rzadko. Ścianki kokpitu są wysokie, są też dodatkowe wyściółki dookoła głowy kierowcy. Musimy się upewnić, że nie działamy zbyt szybko i nie pogorszymy sytuacji, próbując zmienić przepisy.
[srodtytul]Dziwne wibracje [/srodtytul]
W niedzielny poranek kierowcy oczekiwali wieści ze szpitala, próbując jednocześnie skoncentrować się na zbliżającym się starcie. Teoretycznie w najlepszej sytuacji był Fernando Alonso, który ustawił swoje renault na pierwszym polu startowym. Hiszpan miał jednak na pokładzie niewiele paliwa, tak więc faworytów do zwycięstwa upatrywano w ruszających z kolejnych pozycji zawodnikach Red Bulla (Sebastian Vettel znów pokonał w czasówce Marka Webbera) i Lewisie Hamiltonie.
Startujący z czwartego pola mistrz świata pokazał już dwa tygodnie temu, że dzięki systemowi KERS i dodatkowym 80 koniom mechanicznym może na dojeździe do pierwszego zakrętu dużo zdziałać. Tak było i tym razem – Alonso utrzymał co prawda prowadzenie, ale za jego plecami Hamilton i Kimi Raikkonen, także korzystający z KERS, wystrzelili do przodu. Najwięcej stracił Vettel, który spadł na siódmą pozycję i po drodze miał drobną stłuczkę z ferrari Raikkonena. Pecha miał także Alonso.
– Wyjeżdżając na tor po pierwszym tankowaniu, poczułem dziwne wibracje – relacjonował były mistrz świata, który przed sześciu laty odniósł na węgierskim torze swoje pierwsze zwycięstwo w F1. – Myślałem, że mam przebitą oponę, ale kilka zakrętów potem odpadło mi prawe przednie koło.