Force India w obawie przed powtórką z Grand Prix Niemiec, kiedy policja i prawnicy próbowali zająć mienie zespołu na poczet nieuregulowanych długów, nie przywiózł swego eleganckiego przeszklonego pawilonu do Spa. Zamiast tego wszyscy gnieździli się w siermiężnej naczepie ciężarówki, z doczepionymi po bokach dwoma namiotami. Na szczęście w walce na torze nie liczy się blichtr i efektowne zaplecze, tylko szybka jazda. Pod tym względem Force India zaskoczyło wszystkich. Ten, kto byłby na tyle szalony, żeby postawić 100 złotych na zwycięstwo Fisichelli w kwalifikacjach, w sobotnie popołudnie stałby się bogatszy o 15 000.
Wyścig główny był nie mniej ciekawy. Już w pierwszym zakręcie Heidfeld wywiózł Trulliego daleko na zewnętrzną stronę toru, w zamieszaniu przemknął obok nich Kubica. Przy wyjściu z zakrętu Trulli trącił samochód Heidfelda i uszkodził przednie skrzydło. Raikkonen ominął awanturę poboczem, przy podjeździe pod zakręt Eau Rouge skorzystał z systemu KERS i na długiej prostej zrównał się z Kubicą. – Kimi opóźnił hamowanie i nie zmieścił się w piątym zakręcie – opowiadał Polak po wyścigu. – Oglądałem wcześniej zawody GP2 i tam wielu kierowców popełniło podobny błąd. Wracając na tor, nie uważali i wjeżdżali pod koła innym. Pojechałem więc ostrożnie, przyhamowałem, ale i tak Kimi we mnie wjechał.
W powietrze pofrunął kawałek przedniego skrzydła BMW Sauber, ale Polak utrzymał się na trzeciej pozycji. Za nim Button i Hamilton przekonali się, jak to jest startować w środku stawki – obaj wylądowali na barierze po kolizjach z debiutantami, Romainem Grosjeanem i Jaime Alguersuarim. Kilka pozycji stracił także Heidfeld, na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa.
Kiedy uprzątnięto wraki ofiar pierwszego okrążenia i wznowiono rywalizację, Raikkonen powtórzył swój manewr z KERS i błyskawicznie poradził sobie z Fisichellą. Kubica utrzymywał tempo prowadzącej dwójki, ale jako pierwszy z całej stawki musiał zjechać na tankowanie. Po powrocie nie miał bezpośrednio przed sobą żadnego kierowcy i niedomagający silnik zaczął dawać znać o sobie. – Kiedy jechałem w tunelu aerodynamicznym za Kimim i Giancarlo, problem nie był taki poważny – mówił Kubica.
Instytut Monitorowania Mediów, Raport NOM, październik 2024
"Rzeczpospolita" najbardziej opiniotwórczym medium w Polsce
Czytaj u źródła
Walka o najniższy stopień podium rozstrzygnęła się w tej fazie wyścigu. Zagrożenie dla Polaka stanowili kierowcy Red Bulla, Sebastian Vettel i Mark Webber, oraz jadący na jedno tankowanie Fernando Alonso. Mechanik Red Bulla wypuścił Webbera ze stanowiska wprost pod koła Heidfelda i Australijczyk został za to ukarany dodatkowym przejazdem przez pas serwisowy. W samochodzie Alonso mechanicy nie mogli odkręcić lewego przedniego koła, w które tuż po starcie uderzył jeden z rywali. Pozostał zatem tylko Vettel, który zaliczył drugie tankowanie pięć okrążeń po Kubicy i dzięki serii bardzo szybkich okrążeń po powrocie na tor znalazł się przed Polakiem. Podium Kubicy uciekło, ale wrócił optymizm przed wyścigiem na Monzy.
Na powtórkę formy z Belgii liczy także zespół Ferrari. W Spa Raikkonen wygrał po raz czwarty w ciągu ostatnich pięciu edycji Grand Prix Belgii (w 2006 r. nie było tutaj wyścigu). Fin popsuł święto w Force India, ale drugie miejsce, pierwsze w historii punkty i miejsce na podium to i tak świetna okazja do ogołocenia lodówki z szampana. Fisichella miał w Belgii coś do udowodnienia – wobec katastrofalnej postawy zastępującego Felipe Massę Luki Badoera włoska prasa twierdzi, że w kokpicie drugiego ferrari może usiąść właśnie Włoch.