Po wyścigu w Stambule były kierowca wyścigowy Helmut Marko, który na torach F1 reprezentuje właściciela austriackiej firmy Dietricha Mateschitza i pełni funkcję sportowego doradcy zespołu, winą za incydent obarczył Marka Webbera.
– Był przynajmniej dwa metry z przodu i musiał zjechać na czystą stronę toru – usprawiedliwiał Vettela Austriak. – Musiał zaatakować, bo inaczej wyprzedziłby go Hamilton.
Marko używa mocno naciąganych argumentów, sugerując, że Vettel faktycznie zdołał całkowicie wyprzedzić swojego kolegę z zespołu. Gdyby tak było, to Niemiec nie zawadziłby swoim prawym tylnym kołem o przednie skrzydło samochodu Webbera.
Ponadto przez poprzednie kilkanaście okrążeń Hamilton jak cień podążał za dwójką Red Bulli. Nie był w stanie przeprowadzić nawet próby ataku na drugą pozycję, tak więc raczej nie stanowił zagrożenia dla prowadzącej dwójki.
Dodatkowo szef ekipy Red Bull Christian Horner przyznał kilka godzin po wyścigu, że Webber otrzymał polecenie zmniejszenia obrotów silnika w celu zaoszczędzenia paliwa. W pierwszej fazie wyścigu Vettel zużył nieco mniej benzyny, jadąc w strudze aerodynamicznej za innymi samochodami. Dlatego mógł jeszcze przez przynajmniej jedno okrążenie korzystać z pełnej mocy jednostki napędowej i to dało mu okazję do przeprowadzenia fatalnego w skutkach ataku na pozycję lidera.