Pele na Prehybie

Wielką Brazylię, tę z Pelem na środku ataku, widziałem w lipcu 1966 roku w schronisku na Prehybie.

Aktualizacja: 24.06.2010 22:50 Publikacja: 24.06.2010 22:49

Widziałem to może za dużo powiedziane. Sygnał telewizyjny w wyższych partiach Beskidu Sądeckiego był wtedy słabiutki jak dziś wały przeciwpowodziowe koło Sandomierza. Kolega mniej interesujący się piłką krążył wokół schroniska z anteną w ręku i czekał, aż reszta zgromadzona przed telewizorem krzyknie, że jest dobrze.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/fafara/2010/06/24/pele-na-prehybie/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Dobrze jednak nie było ani przez moment. Na ekranie potężnego telewizora marki Belweder obraz dwoił się i troił. Po stronie brazylijskiej grało więc kilku zawodników o przydomku Pele, których nie odstępowała na krok grupka krwiożerczych portugalskich obrońców o nazwisku Morais.

Ale my, wbrew trudnościom, byliśmy szczęśliwi i pełni nadziei. Liczyliśmy, że wielka Brazylia przełamie niemoc i awansuje do następnej fazy mistrzostw świata. Gol Simoesa, a potem jeszcze dwie bramki Eusebio pozbawiły nas resztek optymizmu. Mistrzowie świata przegrali 1:3 i nie wyszli z grupy. Na ekranie telewizora marki Belweder klęska wydawała się nam trzykrotnie większa, niż była w rzeczywistości.

W Brazylii życie zamarło na wiele dni. Zdarzały się samobójstwa zrozpaczonych kibiców. Pewna dziewczynka rzuciła się do oceanu z okrzykiem: – Nienawidzę cię, Pele! Ogólnonarodowa boleść tak naprawdę skończyła się dopiero cztery lata później, gdy na boiskach w Meksyku Brazylijczycy (wciąż z Pelem w składzie) odzyskali tytuł mistrzowski.

Nasza frustracja w schronisku na Prehybie trwała znacznie krócej. Rano po kilkugodzinnym marszu zeszliśmy do Rytra. Tam natychmiast umówiliśmy mecz z miejscowymi. Wczesnym popołudniem daliśmy upust swojej rozpaczy, odnosząc druzgocące zwycięstwo 11:2.

Trudno sobie wyobrazić podobny odwet Brazylijczyków w dzisiejszym meczu z Portugalczykami. Sytuacja jest zresztą diametralnie inna niż 44 lata temu, bo Brazylia i Portugalia mają już awans w kieszeni. A i odbiór telewizyjny w schronisku na Prehybie jest też zapewne dużo lepszy.

Widziałem to może za dużo powiedziane. Sygnał telewizyjny w wyższych partiach Beskidu Sądeckiego był wtedy słabiutki jak dziś wały przeciwpowodziowe koło Sandomierza. Kolega mniej interesujący się piłką krążył wokół schroniska z anteną w ręku i czekał, aż reszta zgromadzona przed telewizorem krzyknie, że jest dobrze.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/fafara/2010/06/24/pele-na-prehybie/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?