Zwycięzca prologu w Rotterdamie i pierwszy lider wyścigu Szwajcar Fabian Cancellara to nie tylko specjalista jazdy na czas, ale także kolarz znakomicie sprawdzający się w jeździe po bruku. Można było oczekiwać, że na wtorkowym etapie z odcinkami kostki brukowej na ostatnich kilometrach kolarz jadący z numerem 13 powalczy o odzyskanie żółtej koszulki.
Tak też się stało. Cancellara, zwycięzca tegorocznego wyścigu Paryż – Roubaix, wiedział, jak się zachować, bo trasa częściowo prowadziła po tym samym bruku co podczas słynnego klasyka. W odpowiednim momencie znalazł się w grupie czołowej. Na mecie nie starał się nawet walczyć z Thorem Hushovdem z grupy Cervelo o zwycięstwo. Dla Norwega, który dwukrotnie wygrywał klasyfikację punktową Tour de France, to szósty etapowy sukces w wyścigu.
Cancellarę satysfakcjonowała przewaga nad dotychczasowym liderem Sylvainem Chavanelem, który na francuskich brukach pozostał ponad trzy minuty z tyłu, i fakt, że u boku miał kolegę z ekipy Saxo Bank Andy’ego Schlecka mającego walczyć z Alberto Contadorem i Lance’em Armstrongiem o zwycięstwo w klasyfikacji końcowej.
[srodtytul]Straty faworytów[/srodtytul]
Wielkim wygranym tego etapu, naznaczonego kraksami, defektami sprzętu i kontuzjami kolarzy, okazał się także Australijczyk Cadel Evans. Aktualny mistrz świata w wyścigu ze startu wspólnego, który w początkach kariery specjalizował się w kolarstwie górskim, nie dał się zgubić i przyjechał w sześcioosobowej grupie czołowej.