Schumacher - cień samego siebie

Tydzień po pokazowych jazdach na poznańskim torze Robert Kubica będzie walczył o punkty w Grand Prix Niemiec. Tor Hockenheim w Badenii-Wirtembergii przywitał kierowców ulewnym deszczem.

Publikacja: 22.07.2010 20:08

Schumacher - cień samego siebie

Foto: AFP

– Zapowiada się interesujący weekend – prorokował polski kierowca Renault w czasie rozmowy z dziennikarzami. Na zewnątrz przytulnych pomieszczeń gościnnych zespołu ulewa szalała w najlepsze, a na monitorach pokazywano próbne jazdy samochodu bezpieczeństwa. Były zawodnik serii DTM, Bernd Maylaender, szukał przyczepności pod kołami srebrnego Mercedesa SLS o mocy prawie 600 koni mechanicznych. Ujęcia z kamery pokładowej pokazywały uśmiechniętą twarz niemieckiego kierowcy, któremu delikatne poślizgi na zalanej wodą nawierzchni najwyraźniej sprawiały sporą frajdę.

– Patrząc na ekran telewizora wygląda to łatwo – mówił Kubica, patrząc na popisy Maylaendera. – Przy ponad 20 samochodach na pewno będzie ciężej. Stojąca na torze woda nie pomoże. Nie znam prognoz, ale jak widać jeśli tutaj pada, to całkiem konkretnie.

– Przepraszam wszystkich za pogodę – mówił na konferencji prasowej Sebastian Vettel, a jego głos zagłuszała ulewa, bębniąca w blaszany dach biura prasowego. Kierowca Red Bulla jest obecnie najwyżej sklasyfikowanym Niemcem (czwarta pozycja w mistrzostwach świata), ale miejscowa prasa najwięcej uwagi poświęca czterokrotnemu triumfatorowi Grand Prix na ojczystej ziemi, Michaelowi Schumacherowi. Siedmiokrotny mistrz świata jako jedyny spośród jeżdżących obecnie sześciu niemieckich kierowców stawał przed własną publicznością na najwyższym stopniu podium.

– Pozostaję w Formule 1 na sezon 2011, a moim celem niezmiennie pozostaje mistrzowski tytuł – mówił podczas konferencji 41-letni Schumacher, który w tym sezonie nie jest w stanie nawiązać do wspaniałej przeszłości. Tegoroczny bilans „Schumiego” nie powala na kolana: w dziesięciu startach zgromadził 36 punktów, a jego najlepszy wynik to dwie czwarte lokaty w Hiszpanii i Turcji. Partner z Mercedesa, Nico Rosberg, ma na koncie 90 punktów i trzy wizyty na podium. Legenda jednak nie umiera i siedmiokrotny mistrz świata wciąż pozostaje numerem jeden w sercach niemieckich kibiców.

Kilka lat temu zmienne warunki pogodowe uczyniłyby z niego murowanego faworyta. Schumacher, uznawany niegdyś za mistrza jazdy w deszczu, w tym sezonie jest jednak cieniem samego siebie. – Są duże oczekiwania, ale nie da się ich spełnić. Powrót na poziom sprzed trzech lat takim samochodem jest nierealny – tłumaczył zwycięzca 91 Grand Prix.

Nawet jeśli fabryczna ekipa Mercedesa nie będzie w stanie walczyć na torze Hockenheim o zwycięstwo, lokalnej marce pozostaje w odwodzie McLaren. Napędzane niemieckimi silnikami samochody Lewisa Hamiltona i Jensona Buttona wygrały cztery spośród dziesięciu rozegranych w tym roku wyścigów, a obaj Brytyjczycy podwójnie prowadzą w mistrzostwach świata. Dwa tygodnie temu McLaren musiał zrezygnować z przygotowanych na Grand Prix Wielkiej Brytanii usprawnień, ale kierowcy w świetnym stylu zminimalizowali straty i przed własną publicznością finiszowali na drugim i czwartym miejscu.

W ekipie Red Bulla dysponującej najszybszymi samochodami regularnie dochodzi do napięć, choć wczoraj kierowcy wspólnymi siłami próbowali bagatelizować wydarzenia sprzed dwóch tygodni, kiedy to Vettel dostał na kwalifikacje i wyścig nowszy model przedniego skrzydła, zdjęty z samochodu Marka Webbera. – Na Silverstone zwyciężył Red Bull, Mark wygrał wyścig – przypominał Vettel. – Nieważne, co ludzie mówią czy piszą, najważniejsza jest atmosfera.

– To naturalne, że dziennikarze chcą nakręcić rywalizację między kolegami z zespołu – mówił Webber, który wcześniej przyznał, że co prawda uratowałby tonącego w oceanie Vettela, ale z pewnością nie spędziłby z nim świąt. – Nie było dramatu, Seb nie zrobił mi nic złego...

Na razie Niemiec sam sobie zaszkodził, naciągając mięsień nogi. – Przewróciłem się podczas biegania. Chodzić mogę, więc jeździć też – uspokajał swoich fanów. Kontuzja sprawiła jednak, że Vettel nie zagrał w środowym meczu reprezentacji kierowców F1, która pokonała 5:3 drużynę gwiazd ze Svenem Hannawaldem w składzie.

Inną kontrowersyjną sytuacją z Grand Prix Wielkiej Brytanii, do której powracano w czwartek na Hockenheim, była kara dla Fernando Alonso za wyprzedzenie Roberta Kubicy poza torem. – Kara to kara, zawsze jest fair – ironicznie utrzymywał Alonso, a jego zespół, wbrew temu co twierdził dyrektor wyścigu Charlie Whiting, twardo stał na stanowisku, iż nie polecono im oddania pozycji Polakowi natychmiast po nielegalnym manewrze.

– Gdybym był na jego miejscu, natychmiast oddałbym pozycję – mówił natomiast Kubica. – Zawsze wybieram bezpieczniejsze rozwiązania, tak już postępuję w życiu. Gdyby to było ostatnie okrążenie i walka o zwycięstwo, to można było zaryzykować. Natomiast w tej sytuacji jego manewr bardzo mnie zaskoczył. Niestety, skończyłem wyścig parę okrążeń później i nie ma już co roztrząsać tej sytuacji.

Początek treningów przed Grand Prix Niemiec w piątek o 10:00. Firma Bridgestone przywiozła na Hockenheim najtwardsze i najbardziej miękkie wersje swojego ogumienia. Złe dostrojenie parametrów samochodu czy też z pozoru banalny błąd przy próbie przewidzenia warunków w niedzielne popołudnie może przekreślić szansę na dobry wynik, jeśli ogumienie będzie się nadmiernie zużywać. Dlatego piątkowe jazdy na Hockenheim są szczególnie ważne.

[i]-Mikołaj Sokół z Hockenheim[/i]

Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?