Tym razem nokautu nie było. Siedemnaście miesięcy temu ich ringową wojnę w Houston w której Diaz padł nieprzytomny po ciosach Marqueza uznano „Walką 2009 Roku".
Tym razem pojedynek też był znakomity, więc ci, którzy przyszli do hotelu Mandalay Bay w Las Vegas są zadowoleni. Diaz próbował innego sposobu, by wygrać, nie atakował w pierwszych rundach tylko czekał na atak rywala, ale wspaniałe umiejętności i szybkość dziesięć lat starszego Marqueza znów wzięły górę. Sędziowie nie mieli żadnych wątpliwości kto był lepszy i punktowali: 118:110, 117:111, 116:112 - wszyscy dla mistrza świata, który ma nadzieję, że to zwycięstwo przybliży go do trzeciej walki z Filipińczykiem Mannym Pacquiao. Pierwszy pojedynek z najlepszym pięściarzem (obok Floyda Mayweathera juniora) bez podziału na kategorie wagowe zremisował, drugi nieznacznie przegrał.
Wieczór bokserski w Las Vegas, zgodnie z oczekiwaniami stał na bardzo wysokim poziomie. W walce niepokonanych, Dmitrija Piroga i Daniela Jacobsa (waga średnia) lepszy był Rosjanin, który znokautował „Złotego chłopca" z Nowego Jorku w piątej rundzie i zdobył wakujący tytuł mistrza świata organizacji WBO.
- Mogę tylko prosić o wybaczenie - mówił do swoich fanów Jacobs, który do chwili przerwania pojedynku prowadził na kartach punktowych. 30. letni Pirog (17 wygranych, 14 KO) przyznał, że Danny biił szybko i mocno, ale on jakoś nie czuł tych ciosów. - Trafiłem go w drugiej rundzie i wtedy już wiedziałem,że jest mój -tłumaczył po walce Pirog.
To nie był dobry wieczór dla starych mistrzów. Przegrał 39.letni Kubańczyk Joel Casamayor (junior półśrednia) pokonany przez dwanaście lat młoszego Amerykanina Roberta Guerrero, przegrał też Teksańczyk Rocky Juarez, któremu żadnych szans nie dał wyższy o głowę Jorge Linares z Wenezueli.