26-letni Białorusin po pasjonującym finiszu peletonu na ulicy Korfantego mniej niż o pół koła wyprzedził Argentyńczyka Lucasa Sebastiana Haedo z Saxo Banku. Miasteczko startowe w Sosnowcu ustawiono w Parku Sieleckim przy ulicy 3 Maja. Kiedyś stał tu Pomnik Czynu Rewolucyjnego. Do czynu kolarskiego peleton wyruszył o godzinie 16. Jeszcze nigdy etap Tour de Pologne nie rozpoczynał się tak późno. Można powiedzieć, że kolarze ścigali się na drugiej zmianie, ale do pokonania mieli tylko 122,1 km - najkrótszy dystans w tym wyścigu.
Piotr Kosmala, asystent trenera reprezentacji Polski, zapowiadał ataki swoich kolarzy od samego początku.
- Dziś na pewno nikt nie wygra wyścigu, ale wielu może go przegrać na krętych, niebezpiecznych pętlach w Katowicach - mówił.
Lotne premie na etapie wyznaczono niedługo po starcie. Tym razem jednak Polacy nie zdobyli na nich punktów. Po pierwszej na 10. kilometrze od peletonu odskoczyli Niemiec Simon Geschke (Skil Shimano) i Belg Sebastian Rosseler (Radioshack) i długo jechali na czele. W takiej kolejności minęli drugą lotną premię w Siemianowicach Śląskich. Trzeci był zwycięzca z Dąbrowy Górniczej Niemiec Andre Greipel (Columbia).
Na rundach w Katowicach nie było spokojnie. Peleton rozwijał zawrotne tempo. Na każdym okrążeniu sunął atak za atakiem, przy prędkości grubo przekraczającej 50 km/godz. Na przedostatnim szóstym okrążeniu uciekli Kanadyjczyk Dominique Rollin (Cervelo) oraz Włosi Danilo Napolitano (Katiusza) i Mirco Lorenzetto (Lampre), dogonili ich Greipel i jego kolega z Columbii Słowak Peter Velits, ale na pięć kilometrów przed metą peleton już jechał razem i rozpoczęły się szachy błyskawiczne przed finiszem z arcymistrzem Hutarowiczem w roli głównej.