Ekstraklasa wreszcie doczekała się sponsora tytularnego. Naftowy koncern PGNiG jest jedną z największych firm w naszym kraju. Nareszcie kończy się okres burzy i naporu, w którym kadra pod wodzą Bogdana Wenty odnosiła sukcesy niejako na kredyt, a zawodnicy i trener narzekali, że kierownictwo polskiego związku nie potrafi wykorzystać ich sukcesów do promocji dyscypliny.
Na początku roku PGNiG zostało sponsorem kadry, a kilka miesięcy później przyszedł czas na ligę. Dla większości klubów pieniądze od sponsora będą ważnym składnikiem budżetów.
Istotna jest też zmiana jakościowa. Piłka ręczna staje się powoli sportem atrakcyjnym dla firm i mediów (kolejny raz rozgrywki będzie transmitował Polsat Sport, co oznacza dodatkowe pieniądze). Jeśli ta tendencja się utrzyma i poprawi się infrastruktura (na razie wielkość i standard hal pozostawiają sporo do życzenia), możemy się doczekać ligi na wysokim poziomie, przyciągającej najlepszych obcokrajowców.
Żeby tak się stało, piłkarze muszą oferować co tydzień emocje na najwyższym poziomie, a nasze kluby wykonać kolejny krok i rywalizować z sukcesami w Europie. Na razie większości drużyn udało się osiągnąć kruchą stabilizację, ale właśnie często kosztem występów w pucharach, jak zrobiły wicemistrz Polski MMTS Kwidzyn i zdobywca Pucharu Polski Zagłębie Lubin.
Władze Vive Kielce, mistrzów Polski, wzięły sobie to zadanie mocno do serca. Transfery dokonane przez właściciela Bertusa Servaasa i trenera Bogdana Wentę robią wrażenie. Tego lata do Kielc przeprowadzili się: Michał Jurecki, który zamienił Bundesligę na Polskę, i mistrz olimpijski z Chorwacji Mirza Dzomba. Jeśli doda się do nich kadrowiczów: Mariusza Jurasika, Patryka Kuchczyńskiego, Mateusza Jachlewskiego i Daniela Żółtaka oraz grającego w kadrze Danii Henrika Knudsena, którzy Kielce znają już doskonale, otrzymamy drużynę, która w Polsce nie powinna mieć sobie równych.