Parafrazując słynne powiedzenie o niemieckich piłkarzach, rajdy samochodowe to bardzo prosta dyscyplina. Kilkanaście razy w roku załogi w różnokolorowych rajdówkach pokonują paręset kilometrów tras, a na koniec mistrzem świata zawsze zostaje Loeb i jego citroen C4.
Oczywiście nikt nie odmawia Francuzowi talentu do szybkiej i skutecznej jazdy. Wystarczy przypomnieć początki jego kariery, kiedy w 2002 roku, swoim pierwszym, niepełnym jeszcze sezonie startów za kierownicą samochodu WRC, zwyciężył w Rajdzie Niemiec. Rok później czterokrotny mistrz Alzacji w gimnastyce i niedoszły elektryk przegrał z Petterem Solbergiem batalię o mistrzowski tytuł różnicą jednego punktu.
[srodtytul]Citroen i Ford[/srodtytul]
Od sezonu 2004 jest niepokonany. W 2006 roku nie przeszkodziło mu nawet złamane w wypadku na rowerze ramię, przez co musiał pauzować w końcówce sezonu. Wypracowana wcześniej przewaga wystarczyła. Rok wcześniej podczas Rajdu Wielkiej Brytanii celowo postarał się o karę czasową na wieść o śmierci Michaela Parka – pilota Markko Martina. Nie chciał świętować mistrzostwa w tak smutnych okolicznościach, odroczył więc zdobycie tytułu do kolejnego rajdu.
W trakcie kariery Loeba w mistrzostwach świata zaszły istotne zmiany. Kiedy Alzatczyk triumfował w sezonie 2002 w swoim pierwszym rajdzie, w stawce rywalizowało sześć zespołów fabrycznych, z reguły wystawiających po trzy załogi. Samochody WRC budowali tacy producenci, jak: Peugeot, Ford, Subaru, Citroen czy Mitsubishi, a także Seat, Hyundai i Skoda.