Doping Contadora: clenbuterol plus hormon tarczycy

Dzięki wpadce Alberta Contadora wiemy, że dziś główna zasada dopingu brzmi: małymi dawkami, głupcze

Publikacja: 12.10.2010 03:55

Alberto Contador

Alberto Contador

Foto: AFP

Zaczął się najważniejszy tydzień w sprawie Contadora. Jeśli szefowie Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) dotrzymają słowa danego po ujawnieniu afery, to w najbliższych dniach podejmą decyzję, czy to jest w ogóle przypadek dopingu czy nie.

Tłumacząc z nowomowy sportu na język zrozumiały: podejmą decyzję, czy brnąć w przekonywanie opinii publicznej, że clenbuterol znaleziony w moczu Contadora podczas tegorocznego Tour de France rzeczywiście mógł pochodzić z zanieczyszczonego wołowego steku, jak przekonuje kolarz.

[srodtytul]Ostrzał z każdej strony[/srodtytul]

Jeśli władze kolarstwa uznają, że jednak nie warto się błaźnić, bo tłumaczenie jest zbyt absurdalne, będą się musiały pogodzić ze stratą swojej największej gwiazdy. Światowa Agencja Antydopingowa rozpocznie postępowanie, Contador zaś zostanie zapewne zawieszony na dwa lata. A trzykrotny zwycięzca Tour de France zapowiada, że w przypadku dyskwalifikacji rozważy zakończenie kariery.

Ochronić Contadora bez ośmieszenia się UCI nie może, bo linia obrony kolarza trzyma się jeszcze tylko w hiszpańskich mediach gotowych suflować nawet teorie o tym, że clenbuterol mógł wziąć się w jego organizmie z zanieczyszczonej wody z kranu.

Za to w mediach innych krajów trwa obława na hiszpańskiego mistrza. Co kilka dni pojawia się coś nowego i z innej strony świata. Najpierw niemiecka ARD i francuska „L’Equipe” ujawniły, że w próbce pobranej 21 lipca w Pau, podczas dnia przerwy w Tour de France, i zbadanej przez laboratorium w Kolonii były też ślady polimeru wskazującego na to, że Contador przetoczył sobie krew, być może pobraną wtedy, gdy stosował clenbuterol.

Potem „New York Times” wyjaśnił, że były dwie próbki z podejrzanymi substancjami: jedna ze śladem clenbuterolu (50 pikogramów, czyli bilionowych części grama), a druga z polimerem (używanym do zmiękczania tworzyw, z których robi się m.in. torebki do przechowywania krwi) w stężeniu ośmiokrotnie przekraczającym normę.

Holendrzy z „De Telegraaf” wyciągnęli z archiwum wywiad telewizyjny zrobiony 21 lipca

– w dniu pobrania próbki z clenbuterolem – z kucharzem Astany. Wynika z tego wywiadu, że ktoś kłamie. Albo Contador tłumaczący kilka dni temu, że stek zanieczyszczony clenbuterolem przywiózł z Hiszpanii jego przyjaciel. Albo kucharz, który opowiadał – gdy jeszcze nie było wiadomo, że u lidera Astany wykryją doping – że zaprosił drużynę na dobry stek, a mięso kupił sam, na miejscu w Pau. A że wspomniany przyjaciel Contadora Jose Luis Lopez Cerron ciągle nie potrafi sobie przypomnieć, w którym sklepie w Hiszpanii kupił mięso, więc trzeba wierzyć raczej wersji kucharza.

[srodtytul]Belgijska prawda[/srodtytul]

Prawdziwą bombę ma jednak zdetonować dziś belgijski magazyn „Humo”, skandalizujący, ale mający zwykle dobrych informatorów. Fragmenty tekstu „ Transfuzja krwi Contadora: prawda o clenbuterolu” opublikował już w piątek na swojej stronie internetowej. Cytuje anonimowego kolarza oraz „źródło bliskie Astanie”, grupie, którą Contador właśnie opuścił, przechodząc do SaxoBanku.

Z fragmentów artykułu, za który Contador ma pozwać „Humo” do sądu, wynika, że Hiszpan wziął clenbuterol po wyścigu Dauphine Libere, ostatniej próbie przed TdF. Chciał się pozbyć lekkiej nadwagi. – Po to jest clenbuterol: tracisz kilogramy, nie tracisz siły w mięśniach, a czasami nawet zyskujesz – mówi informator tygodnika. Tłumaczy też, jak zmieniły się zwyczaje dopingowe, od kiedy obowiązują paszporty biologiczne.

Taki paszport to profil krwi każdego kolarza. Jeśli kontrole wykażą nagłe odchylenia od tego profilu, jest to dowodem dopingu nawet, gdy nie znaleziono żadnej zakazanej substancji. Informator „Humo” mówi, że mimo paszportów transfuzje własnej krwi ciągle są najlepszym dopingiem. Tyle że teraz bierze się podczas wyścigu małe dawki, po 150 cm sześciennych krwi, a nie, jak wcześniej, po dwie czy trzy duże torebki (ok. 500 cm sześc.). Chodzi o to, żeby nie zaburzyć profilu.

Zasada mikrodawek obowiązuje przy każdym środku, od EPO po clenbuterol. Anonimowy kolarz wyjaśnia belgijskim dziennikarzom, że uważany za prymitywny doping „clen” też może być przydatny, ale trzeba go brać umiejętnie: małą porcję, i z dopalaczem. Ten dopalacz to T3, czyli trójjodotyronina, hormon tarczycy, który nawet gotowi na wszystko bywalcy siłowni boją się stosować bez nadzoru fachowca. Syntetyczne T3 leczy m.in. niedoczynność tarczycy i otyłość. Przyspiesza metabolizm i w połączeniu z clenbuterolem szybko i skutecznie odchudza. Właśnie taką mieszankę miał – według informacji „Humo” – wziąć Contador.

Zaczął się najważniejszy tydzień w sprawie Contadora. Jeśli szefowie Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) dotrzymają słowa danego po ujawnieniu afery, to w najbliższych dniach podejmą decyzję, czy to jest w ogóle przypadek dopingu czy nie.

Tłumacząc z nowomowy sportu na język zrozumiały: podejmą decyzję, czy brnąć w przekonywanie opinii publicznej, że clenbuterol znaleziony w moczu Contadora podczas tegorocznego Tour de France rzeczywiście mógł pochodzić z zanieczyszczonego wołowego steku, jak przekonuje kolarz.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie