Patroni ulic rzadko mają imiona, stopnie wojskowe i inne wyróżniki. Często są nierealni w tej swojej obecności na planie miasta oraz tablicach na parkanach i murach. Akademiki są „na Żwirkach”. Szpital MSWiA znajduje się przy Wołoskiej, którą po tragicznej śmierci radzieckiego kosmonauty Władimira Komarowa nazwano jego imieniem. Więc warszawiacy mówili, że szpital jest na Komarowej.
Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura byli wybitnymi polskimi lotnikami, o międzynarodowej sławie. Ich samolot, słynny RWD-6, rozbił się 11 września 1932 roku na Zaolziu, niedaleko granicy z Polską. Gwałtowna burza okazała się silniejsza od samolotu, rzuciła nim o drzewa i nawet tak wspaniali piloci nie mieli szans. Pochowano ich w Alei Zasłużonych na Starych Powązkach, obok pisarza Józefa Weyssenhoffa. W pogrzebie wzięło udział kilkanaście tysięcy ludzi.
Franciszek Hynek to najwybitniejszy polski baloniarz, dwukrotny zdobywca Pucharu Gordona Benetta, żołnierz Legionów, członek AK, więzień Pawiaka i Gross-Rosen. Przeżył okupację, a zginął w roku 1958, kiedy jego balon zahaczył na Kaszubach o druty wysokiego napięcia. Wolna Europa podała, że Hynka zestrzelił milicjant, sądząc, że balon jest amerykański i zawiera ulotki propagandowe, a może i stonkę, którą, jak wiadomo, Amerykanie zrzucali na polskie pola. Grób Hynka znajduje się na wojskowych Powązkach.
Autorem pomnika Lotnika, który stoi tam, gdzie przed wojną było boisko Warszawianki, jest Edward Wittig. Znakomity rzeźbiarz był prezesem AZS i jednym z założycieli Aeroklubu RP. Zmarł śmiercią naturalną w marcu 1941 roku. Niecałe pół roku później w gliniance utopił się jego 16-letni syn. Serce matki, a żony rzeźbiarza tego nie wytrzymało. Po trzech dniach i ona odeszła. Cała rodzina przestała istnieć. Kto ich wszystkich dzisiaj pamięta?
Na „moim” cmentarzu w Falenicy, pod pomnikiem z napisem „szablista wszech czasów”, spoczywa Jerzy Pawłowski. Mieszkał niedaleko, na ulicy Margerytki, obok profesora Pawła Wieczorkiewicza, też już nieżyjącego. Pawłowski zmarł pięć lat temu, wiele osób pamięta go jeszcze z pierwszych stron gazet. Najpierw jako najlepszego sportowca Polski, a potem szpiega. Ale kiedy pytałem o jego grób, nikt nie potrafił wskazać mi drogi.