Reklama

Sztuka kopania

W coraz bardziej nerwowych czasach wzrosła wrażliwość na krytykę, czego przykład dał kilka dni temu trener reprezentacji siatkarek Jerzy Matlak.

Aktualizacja: 05.11.2010 08:38 Publikacja: 05.11.2010 01:20

W trakcie mistrzostw świata rozgrywanych w dalekiej Japonii odciął się on ostro komentatorom w kraju.

Wydawać by się mogło, że szkoleniowiec prowadzący drużynę w tak ważnym turnieju powinien mieć głowę zajętą tym, co się dzieje na miejscu, a nie opiniami wygłaszanymi na gorąco w studiu telewizji Polsat w Warszawie.

Nie mam wątpliwości, że przykład tego rodzaju zachowań dają politycy, którzy nie potrafią się powstrzymać od reakcji na żadną zaczepkę. Jak ktoś cię kopnął w kostkę, to ty też musisz go natychmiast kopnąć – oto obowiązująca dziś zasada. Jeśli nie zareagujesz, okażesz słabość. Nadstawianie drugiego policzka jakoś nie może się u nas przyjąć.

Trener Matlak, podobnie jak wielu krytykowanych, próbuje przy okazji określić, kto ma ewentualnie prawo do oceny jego działań. Na pewno nie ma prawa pani Krystyna Jakubowska, bo grała w siatkówkę 50 lat temu. I nie ma Andrzej Niemczyk, bo gada, siedząc wygodnie w studiu. Ciekaw jestem, po co Matlakowi te złe emocje na początku turnieju? Przecież jako człowiek doświadczony wie, że gdy odniesie z dziewczynami sukces, to będzie miał rację w każdej kwestii.

A jak przegra, to mu wypomną każde słowo i każdą decyzję.

Reklama
Reklama

Wiadomość z tej samej serii. Agnieszka Radwańska, którą kocham za to, co już zrobiła dla polskiego tenisa, przyznała się, że nie odbiera telefonów od kilku dziennikarzy. – Mam czarną listę, na której jest już kilka osób – oświadczyła bez żenady. Po jakiego diabła ktoś tak znany i wybitny w swoim fachu zajmuje się tworzeniem tego rodzaju spisów?

Radwańska powinna być ponad to wszystko, co ma związek ze złą wolą czy nieudolnością niektórych reporterów. Nie wypada jej zniżać się do tak nieprofesjonalnych działań.

W zamierzchłych czasach relacje między sportowcami a dziennikarzami były jednak dużo prostsze.

Na dowód historyjka ze Stanisławem Szozdą w roli głównej. Byłem świadkiem, jak ów wybitny kolarz, rozwścieczony krytyczną opinią jednego ze sprawozdawców, wypalił: – Jak pan redaktor taki mądry, to niech pan sam wsiądzie na rower. Dziennikarz popisał się szybką ripostą: – Jak pan Stasio taki mądry, to niech napisze za mnie tę relację.

Do zamiany ról nie doszło, na czym zyskało polskie kolarstwo. Polskie dziennikarstwo już znacznie mniej.

Sport
Iga Świątek, Premier League i NBA. Co obejrzeć w święta?
Sport
Ślizgawki, komersy i klubowe wigilie, czyli Boże Narodzenia polskich sportowców
Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
Materiał Promocyjny
Podpis elektroniczny w aplikacji mObywatel – cyfrowe narzędzie, które ułatwia życie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama