Jelena Dementiewa kończy karierę

Patrzyło się na nią z przyjemnością. Słuchało się jej z przyjemnością, jeśli nie śpiewała. Żal, że nie wygrywała częściej, bo już nie pojawi się z rakietą na korcie. Jelena Dementiewa skończyła karierę

Aktualizacja: 07.11.2010 08:25 Publikacja: 07.11.2010 00:01

Jelena Dementiewa

Jelena Dementiewa

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Odeszła tak samo skromnie i cicho, jak się pojawiła. Bez fanfar, rozgłosu, konferencji prasowych. Po prostu wzięła do ręki mikrofon po ostatnim meczu turnieju mistrzyń w stolicy Kataru i oświadczyła spokojnie, że zagrała właśnie ostatnią piłkę. Długo dziękowała wszystkim za te 12 lat przygody z tenisem. Najbardziej – mamie.

Mama Wiera też przed laty chciała być tenisistką, ale jej mamie, czyli babci Jeleny, pomysł się nie spodobał. Wiera zapamiętała i postanowiła, że swojej córce tak nie zrobi. Swoje dawne marzenie przelała na oboje dzieci, także starszego syna Wsiewołoda. Po prostu któregoś dnia zaprowadziła oboje na korty moskiewskiego klubu Dynamo. Jeleny nie przyjęli. Poszła z nią do CSKA – też porażka, w trzeciej turze testów sprawnościowych. Przyjęli po roku w Spartaku, gdy miała sześć lat. To coś w dziewczynce zauważyła trenerka Raisa Isłanowa, potem znana jako matka Marata i Dinary Safinów.

Pani Wiera, z zawodu nauczycielka, mówiła: – Chciałam tego. Chciałam, choć po pracy musiałam stać dwie godziny w kolejkach po wszystko, potem trzema pociągami wracałam do domu, szłam jeszcze z siatkami siedem przecznic do małego mieszkania w bloku, w którym Jelena i Wsiewołod dzielili jeden pokoik. Rzucałam zakupy, brałam dzieci i z powrotem do metra, na trening. Nie mieliśmy auta. Wracałam, gotowałam późny obiad, a raczej kolację, i tak w kółko. Tak robiły wszystkie rosyjskie kobiety.

Jelena Dementiewa jeździła potem z mamą na wszystkie turnieje. Przez całą karierę widzowie widzieli w pierwszym rzędzie spokojną blondynkę o trochę zmartwionej twarzy. – Niech was jej spokój nie myli. Mama mówiła, że rosyjska kobieta musi umieć zatrzymać galopującego konia i wbiec do płonącego domu. Zawsze była wewnętrznie bardzo mocna. Zawsze walczyła o swoje. Myślę, że wszystkie te cechy mam po mamie – mówiła tenisistka.

W klubie CSKA szybko się połapali, że przegapili talent. Wojsko jednak przygarnęło pracowitą dziewczynę, w Spartaku pozostała inna blondynka z warkoczem: Anna Kurnikowa. Pierwsze sukcesy przyszły szybko. Jelena zwyciężyła w międzynarodowym turnieju juniorek w Moskwie, zaczęła jeździć za granicę, wygrała Orange Bowl – nieoficjalne mistrzostwa świata 16-latków. W 1998 roku była już w pierwszej setce światowego rankingu i wkrótce awansowała między najlepsze.

Każdej dziewczynie można tego życzyć: siedem lat w pierwszej dziesiątce świata, 16 wygranych turniejów WTA, srebrny medal olimpijski w Sydney, złoty w Pekinie, dwa finały wielkoszlemowe, oba w 2003 roku: w Paryżu i Nowym Jorku. Miliony na koncie, apartament w Moskwie (drugi dla rodziców i brata), apartament w Monte Carlo. Stała się wzorem dla całego pokolenia młodych Rosjanek.

Jeśli po jej karierze pozostaje jakiś niedosyt, to przede wszystkim dlatego, że podbiła świat swym urokiem, ogładą, doskonałymi manierami i szacunkiem dla rywalek, ale nagroda sportowa mogła być większa. Może przez długie lata dość słaby serwis odbierał jej wiarę w to, że stać ją na regularne zwycięstwa z siostrami Williams, Justine Henin, Amelie Mauresmo, Lindsay Davenport. Może po prostu aż tak jej nie zależało.

Wiera Dementiewa nauczyła przecież córkę także innych rzeczy: czytać Tołstoja, Nabokova i Czechowa. Mówić po francusku. Nauczyła, że tenis to nie wszystko, że trzeba mieć dystans do sukcesów i porażek, umieć się godzić z myślą, że nie wszystkie marzenia się spełniają. Gdy Jelenę spytano, kim chciała być, gdy była mała, powiedziała, że piosenkarką. Nawet spróbowała parę razy, ale szybko się okazało, że nie ma ani słuchu, ani głosu. Rosyjscy artyści napisali natomiast kilka piosenek o niej.

Na pytanie, co dalej, nie ma sensacyjnej odpowiedzi. U jej boku od dwóch lat widać Maksyma Afinogenowa, hokeistę z NHL, który ostatnio znów gra w Rosji. Dementiewa zawsze twierdziła, że rodzina to podstawa.

– Jakbym była tenisistą, tobym pewnie jeszcze pograła kilka lat. Ale nie jestem. Kobieta ma inne cele i powinna je realizować w odpowiednim czasie – mówiła już latem tego roku.

Kim Clijsters w Dausze powiedziała jeszcze jaśniej: – Móc spędzać życie z małą osobą, o którą troszczysz się najbardziej ze wszystkich, to jest coś wyjątkowego. Ona jest po prostu gotowa, by zacząć nowe życie. Założy rodzinę i tylko o to chodzi.

Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i Suzuki Swift ponownie w gronie liderów rankingu niezawodności
Sport
Witold Bańka i WADA kontra Biały Dom. Trwa wojna na szczytach światowego sportu
Sport
Pomoc przyszła od państwa. Agata Wróbel z rentą specjalną
Sport
Zmarł Andrzej Kraśnicki. Człowiek dialogu, dyplomata sportu
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
SPORT I POLITYKA
Kto wymyślił Andrzeja Dudę w MKOl? Radosław Piesiewicz zabrał głos
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego