Odeszła tak samo skromnie i cicho, jak się pojawiła. Bez fanfar, rozgłosu, konferencji prasowych. Po prostu wzięła do ręki mikrofon po ostatnim meczu turnieju mistrzyń w stolicy Kataru i oświadczyła spokojnie, że zagrała właśnie ostatnią piłkę. Długo dziękowała wszystkim za te 12 lat przygody z tenisem. Najbardziej – mamie.
Mama Wiera też przed laty chciała być tenisistką, ale jej mamie, czyli babci Jeleny, pomysł się nie spodobał. Wiera zapamiętała i postanowiła, że swojej córce tak nie zrobi. Swoje dawne marzenie przelała na oboje dzieci, także starszego syna Wsiewołoda. Po prostu któregoś dnia zaprowadziła oboje na korty moskiewskiego klubu Dynamo. Jeleny nie przyjęli. Poszła z nią do CSKA – też porażka, w trzeciej turze testów sprawnościowych. Przyjęli po roku w Spartaku, gdy miała sześć lat. To coś w dziewczynce zauważyła trenerka Raisa Isłanowa, potem znana jako matka Marata i Dinary Safinów.
Pani Wiera, z zawodu nauczycielka, mówiła: – Chciałam tego. Chciałam, choć po pracy musiałam stać dwie godziny w kolejkach po wszystko, potem trzema pociągami wracałam do domu, szłam jeszcze z siatkami siedem przecznic do małego mieszkania w bloku, w którym Jelena i Wsiewołod dzielili jeden pokoik. Rzucałam zakupy, brałam dzieci i z powrotem do metra, na trening. Nie mieliśmy auta. Wracałam, gotowałam późny obiad, a raczej kolację, i tak w kółko. Tak robiły wszystkie rosyjskie kobiety.
Jelena Dementiewa jeździła potem z mamą na wszystkie turnieje. Przez całą karierę widzowie widzieli w pierwszym rzędzie spokojną blondynkę o trochę zmartwionej twarzy. – Niech was jej spokój nie myli. Mama mówiła, że rosyjska kobieta musi umieć zatrzymać galopującego konia i wbiec do płonącego domu. Zawsze była wewnętrznie bardzo mocna. Zawsze walczyła o swoje. Myślę, że wszystkie te cechy mam po mamie – mówiła tenisistka.
W klubie CSKA szybko się połapali, że przegapili talent. Wojsko jednak przygarnęło pracowitą dziewczynę, w Spartaku pozostała inna blondynka z warkoczem: Anna Kurnikowa. Pierwsze sukcesy przyszły szybko. Jelena zwyciężyła w międzynarodowym turnieju juniorek w Moskwie, zaczęła jeździć za granicę, wygrała Orange Bowl – nieoficjalne mistrzostwa świata 16-latków. W 1998 roku była już w pierwszej setce światowego rankingu i wkrótce awansowała między najlepsze.