Reklama
Rozwiń

Prawdziwe wyzwanie

Rozmowa z kpt. Ziemowitem Barańskim

Publikacja: 09.02.2011 15:15

Konkurs „Żeglarz Roku 2010” (Od lewej): kpt. Krzysztof Baranowski i laureaci : Ziemowit Barański, Je

Konkurs „Żeglarz Roku 2010” (Od lewej): kpt. Krzysztof Baranowski i laureaci : Ziemowit Barański, Jerzy Radomski, Marcin Tyfer, Beata Skut (córka, odebrała nagrodę w imieniu matki), Jerzy Henke (w imieniu Michała Burczyńskiego), Maciej Krzeptowski

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Red

[b]„Mistrzowskie manewrowanie w ekstremalnych warunkach” – za to otrzymał pan nagrodę w konkursie Żeglarz Roku. Mógłby pan to zdefiniować?[/b]

[b]Ziemowit Barański:[/b] – Mistrzowskie manewrowanie?

[b]Tak. I ekstremalne warunki.[/b]

Na statku niesie się określone żagle stosownie do siły wiatru. Jeżeli wiatr się wzmaga, trzeba oceniać jego siłę i redukować ożaglowanie, czyli zmniejszać powierzchnię żagli. Na dużych jednostkach rejowych polega to na zwijaniu po kolei, od góry, kolejnych płócien. W warunkach sztormowych pozostawia się minimum żagla, na tyle tylko, by umożliwić minimalną sterowność statku i utrzymać go w odpowiednim kursie do fali. I tyle. To cała zasada manewrowania.

[b]Pływa pan ponad 60 lat. Kiedy miał pan najtrudniejsze warunki na morzu?[/b]

W 1989 r., kiedy opływałem na „Pogorii” przylądek Horn. Płynęliśmy wtedy na zachód, pod wiatr i pod prąd, wiatr miał siłę huraganu, a fala wysokość do 12 metrów. Zmagania nasze trwały kilka dni.

[b]Czy to prawda, że żeglarze, którzy potrafią prowadzić statek po morzu bez pomocy urządzeń technicznych, to zanikający gatunek?[/b]

Wierzę, że jednak nie. Z pewnością bez tych urządzeń jest trudniej, zwłaszcza gdy ktoś jest przyzwyczajony do żeglowania z ich pomocą na pokładzie. Ale nawet młodzi, jeśli mają już jakieś doświadczenie morskie i znają zasady nawigacji – to mając tradycyjne, podstawowe narzędzia, takie jak mapa, kompas, poradzą sobie na morzu.

I bez prądu, i bez łączności, i bez techniki. To wyzwanie, ale na tym polega prawdziwe żeglarstwo.

[b]Czyli dobrze ocenia pan młodych stawiających dziś pierwsze kroki w żeglarstwie?[/b]

Pod względem umiejętności tak. Dziś już gimnazjaliści garną się do morskiego żeglarstwa i szybko się uczą. Jest natomiast inna rzecz w dzisiejszych czasach, która czasem żeglarstwo psuje.

[b]Co to jest?[/b]

To zbyt duże zadufanie w sobie. Myślenie na zasadzie: tu niewiele trzeba umieć, ja wszystko mogę. To brak pokory, również wobec natury i morza. To brak wyobraźni. Problemy te dotyczą oczywiście tylko niektórych osób i mają związek z cechami charakteru, a nie brakiem umiejętności.

[b]Pan też był w wieku gimnazjalnym, gdy wypłynął pod żaglami po raz pierwszy...[/b]

Wtedy pływałem na wodach śródlądowych. By wypłynąć na morze, musiałem czekać kilka lat. To były czasy PRL, granice zamknięte, czasy były paskudne. Gdy rozpoczynałem karierę żeglarską w 1950 roku, reżim był taki, że o wyjściu na morze można było tylko pomarzyć. Dopiero w 1956 roku byłem na swoim pierwszym morskim rejsie.

[b]Dlaczego Zalew Zemborzycki jest dla pana szczególnym miejscem?[/b]

Z powodu Lublina. Zalew leży w jego granicach administracyjnych. Nie jestem lublinianinem od urodzenia, ale właśnie w tym mieście mieszkam przez całe swoje dorosłe życie, czyli ponad 50 lat. Tutaj przez wiele lat działałem w żeglarstwie, byłem prezesem Okręgowego Związku Żeglarskiego. Tu założyłem fundację Lubelskie Centrum Żeglarstwa. Lubliniane mają po sąsiedzku świetny akwen, czemu z niego nie korzystać? A to bardzo dobre jezioro do żeglowania, duże. Niewiele jest takich w Polsce. Aż szkoda, żeby przy dawnej przystani jachtowej stała tylko zardzewiała tablica z napisem „Przystań jachtowa. Zakaz kąpieli i łowienia ryb”. Zawsze mi zależało na tym, by na Zalewie Zemborzyckim były dobre warunki do uprawiania żeglarstwa.

[b]Która z innych przystani na świecie jest jeszcze ważna?[/b]

Trudno powiedzieć, bo każda jest ważna z innych powodów. Najpiękniejsze porty na świecie to z pewnością te, które są wysunięte najdalej na południe lub na północ. Przynajmniej dla mnie.

To zwykle połączenie gór i morza, niezwykła przyroda.

Kapitan Ziemowit Barański otrzymał nagrodę w konkursie Żeglarz Roku za mistrzowskie manewrowanie w ekstremalnych warunkach. W tym miesiącu miał kończyć rejs na Małych Antylach

[i]—rozmawiała Monika Janusz[/i]

[b]„Mistrzowskie manewrowanie w ekstremalnych warunkach” – za to otrzymał pan nagrodę w konkursie Żeglarz Roku. Mógłby pan to zdefiniować?[/b]

[b]Ziemowit Barański:[/b] – Mistrzowskie manewrowanie?

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Sport
Długi cień Thomasa Bacha. Kirsty Coventry nową przewodniczącą MKOl
SPORT I POLITYKA
Wybory w MKOl. Czy Rosjanie i Chińczycy wybiorą następcę Bacha?
Sport
Walka o władzę na olimpijskim szczycie. Kto wygra wybory w MKOl?
Sport
Koniec Thomasa Bacha. Zbudował korporację i ratował świat sportu przed rozłamem
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Sport
Po igrzyskach w Paryżu czekają na azyl. Ilu sportowców zostało uchodźcami?
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń