Rozmowa z Kowalczyk przed MŚ w Oslo

Justyna Kowalczyk o Pucharze Świata, mistrzostwach w Oslo i ucieczce przed Internetem

Publikacja: 22.02.2011 00:33

Rozmowa z Kowalczyk przed MŚ w Oslo

Foto: ROL

Rz: O poprzednie dwie Kryształowe Kule walczyła pani aż do finału w Falun. Trzecią udało się zdobyć miesiąc przed końcem sezonu. Smakuje inaczej?

Justyna Kowalczyk:

Wyjątkowo. Spełniło się moje największe marzenie: zdobyć puchar trzy razy z rzędu. Niby od Tour de Ski przewagę miałam dużą, ale cały czas się bałam, że np. dostanę żółtą kartkę i wykluczą mnie z finału Pucharu Świata. Z Drammen wyjechałam szczęśliwa. Było tyle wielkich biegaczek, które po dwóch sezonach dominacji w pucharze wpadały w kryzys, ostatnio Marit Bjoergen i Virpi Kuitunen, a mnie się udało wytrwać. Bo to jest przede wszystkim próba wytrwałości. Niektórzy mówią, że skoro Marit część biegów w PŚ odpuszcza, to jest mi łatwiej go zdobyć. A ja ciągle, żeby mieć tę Kulę, muszę wszystko jej podporządkować, wszystko odłożyć na bok, jeździć niemal co tydzień w inne miejsce, miesiącami nie widzieć domu. Razem ze mną poświęca się cała moja drużyna, trener, serwismeni. Teraz jestem z nas wszystkich dumna.

Wygrała pani już w tym sezonie Tour de Ski, Puchar Świata, mniejszą Kulę za biegi dystansowe, ale najważniejsza próba ciągle przed panią. Już w czwartek pierwszy bieg mistrzostw świata. Udało się zrobić wszystko, co zaplanowaliście z trenerem?

Czuję się bardzo dobrze, nie byłam jeszcze w tym sezonie w lepszej formie. Udało mi się obronić przed chorobami. Oczywiście jestem zdenerwowana, w Norwegii nikt nie da zapomnieć, że mistrzostwa już za chwilę. Ale nerwów się nie wstydzę.

Marit Bjoergen w Drammen znów była od pani lepsza, ale 17 sekund to najmniejsza przewaga, jaką miała w tym sezonie na 10 km stylem klasycznym.

Nie porównuję przewag, przez tydzień od biegu w Drammen do walki o medal mistrzostw na 10 km wiele się może zdarzyć. W naszych głowach, bo jeśli chodzi o moc nóg i rąk, to nic już się nie zmieni.

Pierwszy start w mistrzostwach to sprint stylem dowolnym. To nie jest pani konkurencja, a i niedzielna próba w Drammen skończyła się pechowo.

Już drugi raz z rzędu w tym mieście doczłapałam do mety sprintu. Rok temu starłam się na trasie z Marit, która jako silniejsza fizycznie po prostu mnie tam zmiażdżyła. Teraz Pirjo Muranen nadepnęła mi na kijek. Ale nie jestem w stanie się tym przejąć, bo to był dzień, w którym zdobyłam Kulę, a poza tym dla mnie ważne są biegi długie. Sprinty łyżwą to treningi. Co nie znaczy, że je lekceważę. Po prostu nie przygotowuję się do nich specjalnie.

Sprint stylem dowolnym to też jedyny słaby punkt Bjoergen. Już trzy razy z rzędu była w Pucharze Świata poza podium. Może się tak zdarzyć, że w pierwszym biegu mistrzostw zostanie bez medalu?

Marit przegrywa, bo w biegach jest coraz większa specjalizacja. Prawie nie ma już takich koni od wszystkiego jak ona i ja, a będzie jeszcze mniej. Ale sprint w Oslo niekoniecznie musi się skończyć tak jak ten w Drammen. Trasa w Holmenkollen jest specyficzna, nie dla typowych sprinterek, bo nie bardzo jest gdzie wrzucać tam trzeci i czwarty bieg. Choć jak patrzę na to, jak mocne były ostatnio Kikkan Randall i Maiken Falla, to myślę, że może jednak sobie poradzą.

Trasa na 30 km łyżwą jest tak ułożona, że chyba trudno będzie wygrać z Bjoergen na finiszu jak w Vancouver, trzeba zaatakować wcześniej. Czy nastawia się pani przede wszystkim na ten bieg?

Do 30 km jeszcze daleka droga. Najpierw zajmę się sprintem. Układam sobie w głowie idealne warianty każdego biegu, ale jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym trafiła z tym, co miałam ułożone.

W poniedziałek pierwszy raz mogła pani trenować na trasach mistrzostw...

Gdyby to zależało od moich serwismenów, pewnie byłabym w Oslo dużo wcześniej. Are Mets wyrywał się tutaj już dziesięć dni temu, ale trasy były zamknięte dla wszystkich oprócz Norwegów. Nie robię z tego problemu. Może nie znam tras tak świetnie jak Marit, która tu trenuje na co dzień, ale pamiętam je nieźle z poprzednich biegów – startuję w Oslo od dawna.

Zanosi się na to, że z Bjoergen dopuścicie rywalki do złota tylko w sprincie, resztę podzielicie między siebie.

Nie tak szybko. Życie mnie już nauczyło, że co innego Puchar Świata, co innego mistrzostwa czy igrzyska. Zwłaszcza jeśli to są mistrzostwa tak napompowane jak w Oslo. Tu będzie inna presja i motywacja, mogą wygrywać dziewczyny z trzeciego rzędu, te, które niewiele pokazywały w Pucharze Świata.

Ma pani jakieś kandydatki?

Nie, bo teraz już nie myślę o nikim poza sobą. To jest czas na egoizm. Do końca mistrzostw będzie się liczył tylko mój wypoczynek, zdrowie, koncentracja.

W Oslo raczej trudno będzie się wyciszyć, histeria wokół mistrzostw już się zaczęła.

Trudno było nawet w Drammen. Wszędzie jest tłum dziennikarzy i bez przerwy piłują jeden temat.

Wojna sprzętowa też już trwa. Szwedzi ponoć wymyślili dla swoich biegaczy sprężynujące kijki, Norwegowie superlekkie stroje. Trzeba się bać czy śmiać?

Jak słyszę takie rzeczy, to się cieszę, że uciekam od Internetu i zaglądałam tam ostatnio miesiąc temu. O czymś trzeba pisać, rozumiem to. Ale jeśli chodzi o te wszystkie wynalazki, jestem wyjątkowo oporna i staroświecka. Przywiązuję się do sprzętu, ciągle walczę z moim sponsorem, żeby mi pozwolił jeździć w starszych butach, zostawił stare kijki. On jednak przekonuje, że powinnam je zmienić, bo jest nowy design, jestem jego twarzą, tak wypada. Zgadzam się i dalej robię swoje. Chyba że wymyślą motorek mocowany do pleców, wtedy proszę dać mi znać. A na razie śpię spokojnie.

 

 

Z 14-osobowej polskiej reprezentacji w Oslo trenują na razie tylko biegaczki i biegacze.

Dziś po południu do Norwegii przylatuje drużyna skoczków i dwuboiści. Prawie wszyscy mieszkają blisko centrum Oslo, tylko Justyna Kowalczyk i jej zespół wybrali hotel po drugiej stronie miasta, bardzo blisko tras na Holmenkollen. Kilkaset metrów dalej jest norweska kwatera główna: hotel Soria Moria, w którym mieszkają m.in. Marit Bjoergen i Petter Northug.

Jutro o 18 ceremonia otwarcia na placu Uniwersyteckim w centrum, tam, gdzie będą wręczane medale, pojutrze najważniejszym miejscem będzie już Holmenkollen: o 13.30 kwalifikacje sprintu stylem dowolnym, a od 15 wyścigi o pierwsze medale MŚ. Pierwszy konkurs skoków – na pięknej, obudowanej kamieniem skoczni Midtstubakken – w sobotę o 15.

Kwalifikacje są zaplanowane na piątek na 12.30, jeśli nie opóźni ich zapowiadana na ten dzień mgła.

—piw

 

Rz: O poprzednie dwie Kryształowe Kule walczyła pani aż do finału w Falun. Trzecią udało się zdobyć miesiąc przed końcem sezonu. Smakuje inaczej?

Justyna Kowalczyk:

Pozostało 97% artykułu
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?