rz: Opierał się pan długo wielkim agencjom sportowym, w końcu jest decyzja na tak. Dlaczego?
Robert Radwański: Po latach podchodów, najpierw jako agencja SFX albo Best, firma Lagardere zrobiła w końcu znaczący ruch w naszą stronę. Szczegółów nie podam, obowiązuje tajemnica kontraktu, ale mogę powiedzieć tak: z obu stron było wreszcie dążenie, by sfinalizować sprawę.
Jak długo obowiązuje umowa?
Podpisaliśmy ją na trzy lata, ale chcę podkreślić, iż to nie jest tak, że nagle na konto Agnieszki i Uli zaczną wpływać miliony. Jest mnóstwo warunków, najważniejszą sprawą pozostaje jak zawsze wynik sportowy – będą wyniki, będą premie. Oczywiście córki muszą być też zdrowe, by móc wypełniać warunki kontraktu. Wcale nie jest trudno go zerwać i zamienić w nieważny świstek papieru.
Najciekawsza pozostaje pańska motywacja. Czy na decyzję wpłynął fakt, że pod skrzydłami Lagardere Unlimited są Karolina Woźniacka i Jerzy Janowicz?