Ma 26 lat, matkę Polkę, a gra tak, że kibice Wisły dyskretnie przemilczają jego miejsce urodzenia na Ziemi Świętej. Tak się bowiem złożyło, że jeśli już coś się w Krakowie wiąże z tradycjami dzielnicy Kazimierz, to raczej klub z drugiej strony Błoni – Cracovia. Tam wywiesza się transparent „Cracovia pany, naród wybrany". A Wisła z Cracovią ma na pieńku i toczy od lat spór, która gwiazda jest lepsza – biała z koszulek Wisły czy Dawida z tradycji Cracovii.
Teraz w Wiśle ta ideologia została wystawiona na ciężką próbę. Trochę to przypomina „Cud purymowy" Izabelli Cywińskiej. Bohater jej filmu, kibic z Łodzi, obnoszący się z nienawiścią do Żydów, dowiaduje się, że sam ma żydowskie korzenie. I może nawet otrzymać spadek po zmarłym krewnym, pod warunkiem że przejdzie na judaizm.
Wielu ortodoksyjnych kibiców Wisły stanęło przed dylematem: zostać w bejsbolówkach czy kupić kipy, a ekspert Canal+ Sport Tomasz Wieszczycki (też z Łodzi) oświadczył w trakcie programu, że „często Żyd u nas się kojarzy inaczej. Może dzięki temu Meliksonowi zacznie się kojarzyć naprawdę bardzo dobrze".
Nie wiem, jak bardzo inaczej Wieszczyckiemu kojarzy się Żyd, ale jedno jest pewne: Melikson w Polsce już kojarzy się dobrze. Drugi trener reprezentacji Jacek Zieliński oglądał go w meczu z Widzewem i polecił Franciszkowi Smudzie, który ma spytać piłkarza, czy nie chciałby zagrać dla reprezentacji, bądź co bądź, gojów. Trzeba pytać szybko, bo Melikson dostał właśnie powołanie do kadry Izraela.
90 lat temu Polska rozgrywała pierwszy między- państwowy mecz – z Węgrami. W zespole było trzech zawodników pochodzenia żydowskiego. Pierwszą bramkę dla biało-czerwonych zdobył Józef Klotz z krakowskiej Jutrzenki. W klubie tym grali tylko piłkarze wyznania mojżeszowego.