Jeszcze kilka lat temu Górnik był dumą Lubelszczyzny. Przez cztery lata występował w ekstraklasie, zbudował jeden z najładniejszych stadionów w Polsce. Grała tu nawet reprezentacja, przyjeżdżali pracować znani zawodnicy i trudno było kupić bilety na mecz. Nic dziwnego, że nawet lublinianin Krzysztof Cugowski nagrał coś w rodzaju hymnu dziękczynnego, którego refren brzmiał trochę wprawdzie częstochowskim rymem, ale i stadionowym rytmem: „Górnik Łęczna, Górnik Łęczna, Lubelszczyzna jest ci wdzięczna".
A potem okazało się, że to, co dla oka miłe, nie zawsze osiągano zgodnie z przepisami i zasadami. Za działania korupcyjne Górnika ukarano surowiej niż jakikolwiek inny klub. Degradacją o dwie klasy – z ekstraklasy do trzeciej ligi. Dziś gra w pierwszej. Na trybunach, mogących pomieścić ponad siedem tysięcy kibiców, siada ich niewiele ponad tysiąc. Jedną z najefektowniejszych lóż na polskich stadionach, połączoną z kawiarnią, przerobiono na sklep. I to nie klubowy ani sportowy, tylko spożywczy.
Jednak ziarno kiedyś zasiane przynosi plon, o korupcji się nie mówi, a wdzięczność z piosenki pozostała. Dwa słowa: Górnik Łęczna mówią i o klubie, z którym utożsamiają się kibice, i o miejscowości, która dzięki piłce stała się w Polsce znana. Bo chociaż mieszka tam tylko 25 tysięcy ludzi, to jest ratusz, deptak i drużyna piłkarska, czyli spełnione są wszystkie kryteria, niezbędne, by mówić o poważnym mieście.
Trudno się więc dziwić kibicom, że kiedy dowiedzieli się o propozycji zmiany nazwy z Górnik Łęczna na GKS Bogdanka, zaczęli protestować. Bogdanka to nazwa kopalni, przy której w roku 1979 założono klub. Kiedy wszystkie kopalnie węgla kamiennego na Śląsku padały, Bogdanka była bodaj jedyną rentowną w Polsce. Jej dyrektor Stanisław Stachowicz nie tylko ratował polskie górnictwo, ale dzięki osobistemu zaangażowaniu w rozwój klubu stał się regionalnym bohaterem. Jeszcze dziś, kiedy idzie przez Łęczną, ludzie mu się kłaniają.
Jego następca prezes Mirosław Taras też zbiera laury, przynależne skutecznym menedżerom, ale za piłką nożną nie przepada. Bliższe są mu sporty motorowe. W klubie powstała więc sekcja motocrossowa, kopalnia wspiera finansowo Klub Motorowo-Żużlowy Lubelski Węgiel oraz zespół motocykli wyścigowych, noszący nazwę Bogdanka Racing. Od chwili powstania klubu kopalnia utrzymuje go niemal w 100 procentach (budżet wynosi ok. 5 mln złotych), a na koszulkach zawodników najważniejsze miejsce zajmowała zawsze ta sama reklama: „Lubelski Węgiel Bogdanka". Aż dyrektor Taras uznał, że pora, aby w tej sytuacji nazwa klubu brzmiała tak samo jak kopalni. I tak naprawdę władze klubu nie mają w tej sprawie wiele do powiedzenia, bo decyduje ten, kto płaci.