W obronie dobrego imienia

Zarząd klubu Górnik Łęczna zmienił jego nazwę na GKS Bogdanka. Kibice protestują.

Aktualizacja: 27.03.2011 11:15 Publikacja: 27.03.2011 00:01

Górnik Łęczna jeszcze kilka lat temu gra w ekstraklasie

Górnik Łęczna jeszcze kilka lat temu gra w ekstraklasie

Foto: Fotorzepa, pn Piotr Nowak

Jeszcze kilka lat temu Górnik był dumą Lubelszczyzny. Przez cztery lata występował w ekstraklasie, zbudował jeden z najładniejszych stadionów w Polsce. Grała tu nawet reprezentacja, przyjeżdżali pracować znani zawodnicy i trudno było kupić bilety na mecz. Nic dziwnego, że nawet lublinianin Krzysztof Cugowski nagrał coś w rodzaju hymnu dziękczynnego, którego refren brzmiał trochę wprawdzie częstochowskim rymem, ale i stadionowym rytmem: „Górnik Łęczna, Górnik Łęczna, Lubelszczyzna jest ci wdzięczna".

A potem okazało się, że to, co dla oka miłe, nie zawsze osiągano zgodnie z przepisami i zasadami. Za działania korupcyjne Górnika ukarano surowiej niż jakikolwiek inny klub. Degradacją o dwie klasy – z ekstraklasy do trzeciej ligi. Dziś gra w pierwszej. Na trybunach, mogących pomieścić ponad siedem tysięcy kibiców, siada ich niewiele ponad tysiąc. Jedną z najefektowniejszych lóż na polskich stadionach, połączoną z kawiarnią, przerobiono na sklep. I to nie klubowy ani sportowy, tylko spożywczy.

Jednak ziarno kiedyś zasiane przynosi plon, o korupcji się nie mówi, a wdzięczność z piosenki pozostała. Dwa słowa: Górnik Łęczna mówią i o klubie, z którym utożsamiają się kibice, i o miejscowości, która dzięki piłce stała się w Polsce znana. Bo chociaż mieszka tam tylko 25 tysięcy ludzi, to jest ratusz, deptak i drużyna piłkarska, czyli spełnione są wszystkie kryteria, niezbędne, by mówić o poważnym mieście.

Trudno się więc dziwić kibicom, że kiedy dowiedzieli się o propozycji zmiany nazwy z Górnik Łęczna na GKS Bogdanka, zaczęli protestować. Bogdanka to nazwa kopalni, przy której w roku 1979 założono klub. Kiedy wszystkie kopalnie węgla kamiennego na Śląsku padały, Bogdanka była bodaj jedyną rentowną w Polsce. Jej dyrektor Stanisław Stachowicz nie tylko ratował polskie górnictwo, ale dzięki osobistemu zaangażowaniu w rozwój klubu stał się regionalnym bohaterem. Jeszcze dziś, kiedy idzie przez Łęczną, ludzie mu się kłaniają.

Jego następca prezes Mirosław Taras też zbiera laury, przynależne skutecznym menedżerom, ale za piłką nożną nie przepada. Bliższe są mu sporty motorowe. W klubie powstała więc sekcja motocrossowa, kopalnia wspiera finansowo Klub Motorowo-Żużlowy Lubelski Węgiel oraz zespół motocykli wyścigowych, noszący nazwę Bogdanka Racing. Od chwili powstania klubu kopalnia utrzymuje go niemal w 100 procentach (budżet wynosi ok. 5 mln złotych), a na koszulkach zawodników najważniejsze miejsce zajmowała zawsze ta sama reklama: „Lubelski Węgiel Bogdanka". Aż dyrektor Taras uznał, że pora, aby w tej sytuacji nazwa klubu brzmiała tak samo jak kopalni. I tak naprawdę władze klubu nie mają w tej sprawie wiele do powiedzenia, bo decyduje ten, kto płaci.

Kibice Górnika nie mogą się z tą zmianą pogodzić. W listopadzie wysłali do dyrektora kopalni pismo z propozycją kompromisową, ale nie otrzymali odpowiedzi. – Zaproponowaliśmy nazwę Lubelski Węgiel Górnik Łęczna SA – mówi prezes stowarzyszenia kibiców Górnika Łęczna Sebastian Aftyka. – Zależy nam na słowach Górnik i Łęczna, istniejących od roku 1979, czyli od narodzin klubu. Górnik jest marką kojarzoną od 30 lat. A z czym przeciętnemu kibicowi kojarzy się Łęczna, jak nie z drużyną piłkarską? Nazwa Bogdanka nic nikomu w Polsce nie mówi. Wzięła się od nazwy wsi, w której powstała kopalnia. Niedługo ziemia po szkodach górniczych pochłonie ostatnie chałupy tam stojące. My nie będziemy się utożsamiać z tą nazwą. Nawiasem mówiąc, kopalnia znajduje się w gminie Puchaczów i do niej, a nie do Łęcznej trafiają kopalniane podatki, dzięki czemu jest jedną z najbogatszych gmin w kraju – mówi Aftyka.

Stowarzyszenie kibiców Górnika Łęczna powstało w czerwcu ubiegłego roku, zrzesza dziś około trzydziestu członków. Niby to nie jest potęga, ale kiedy rozesłali po Polsce swój protest przeciw zmianie nazwy, w pierwszych trzech dniach poparło ich ponad sześć tysięcy kibiców z różnych klubów i miast. Ci z Łęcznej to nie są jacyś szalikowcy bez szyi. Aftyka jest absolwentem KUL, jego zastępca Tomasz Płaza studiuje tam ekonomię i marketing. Walczą o dobre imię swojego miasta i swojego klubu. A z drugiej strony mają świadomość czym kopalnia Bogdanka jest dla Lubelszczyzny. Największym miejscem pracy, udziałowcem wielu instytucji, od filharmonii w Lublinie po dziennik „Kurier Lubelski". W kopalni pracują rodziny piłkarzy i członków klubu kibica. Znany piłkarz Grzegorz Bronowicki też zjeżdżał na przodek i kopał węgiel, zanim zatrzymał Cristiano Ronaldo na Stadionie Śląskim.

W Łęcznej każdy o tym wie, bo w klubie zawsze grali znani piłkarze. Sebastian Szałachowski poszedł stąd do Legii, Cezary Kucharski z Legii przyjechał do Łęcznej, bramkarz Jakub Wierzchowski występował w Werderze Brema, Rafał Niżnik został mistrzem Danii, Grzegorza Wędzyńskiego trenował w Izraelu Avram Grant, Przemysław Tytoń broni bramki Rody Kerkrade, reprezentacji Polski, a niedawno w meczu z Ajaxem obronił rzut karny. A motocrossowcy, żużlowcy czy ścigacze utrzymywani przez kopalnię? Kto przychodzi ich oglądać? Kto ich zna?

Jeden z najpopularniejszych łęczyńskich piłkarzy Sławomir Nazaruk, zresztą też absolwent wyższej uczelni, boi się, że kiedy zmiana nazwy klubu zostanie już oficjalnie zatwierdzona, sporo kibiców, w proteście przestanie przychodzić na stadion. I wtedy może to być argument dla właściciela, żeby ograniczyć dotacje dla piłkarzy. Już teraz z braku pieniędzy nie pojechali oni nawet autokarem (mieli spędzić cztery noce w podróży) na zimowe zgrupowanie do Chorwacji.

Sprawa jest teoretycznie przegrana, a kopalnia, jako główny udziałowiec, ma prawo do każdej decyzji. Miasto w ogóle się do tego nie miesza, a szkoda. Kibice przypominają, że cztery lata walczyli o przywrócenie starego herbu klubowego i udało im się w zeszłym roku. Ze zmianą nazwy chyba będzie trudniej. Byleby się klub nie rozpadł.

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?