Indie czekały na ten sukces 28 lat. W kraju, w którym popularność krykieta daleko wyprzedza wszelkie inne sporty, finałowe zwycięstwo na stadionie Wankhede nad Sri Lanką oznaczało zjednoczoną radość miliarda ludzi ponad podziałami kastowymi, politycznymi i regionalnymi.
Indie są dumne także dlatego, że po raz pierwszy w historii mistrzostw wygrał gospodarz turnieju, w półfinale Dhoni i koledzy pokonali Pakistan, a także dlatego, że więcej niż raz mistrzami świata byli tylko Australijczycy i drużyna Indii Zachodnich.
Świętowanie sukcesu zaczęło się już podczas meczu. Obliczono, że w ciągu ośmiu godzin finału na każdego mieszkańca Bombaju wypadło 1,8 litra alkoholu wypitego w 7 tys. barów i restauracji transmitujących mecz.
W chwili, gdy Dhani zdobył decydujące sześć punktów, wybijając piłkę daleko w trybuny, Indie eksplodowały niemal dosłownie – wszędzie przygotowano na tę okazję baterie fajerwerków. W telewizji wciąż idą wielogodzinne powtórki finału.
Nagrodą jest uwielbienie mieszkańców Indii, bliskie uniesieniom religijnym, ale także konkretne kwoty i dobra. Każdy członek zwycięskiej drużyny otrzymał ok. 20 tysięcy dolarów w rupiach, kolejne kwoty będą przyznawane indywidualnie przez rządy lokalne i sponsorów.