W wyścigu o GP Malezji dużo zależy od pogody

Drugi wyścig tegorocznych mistrzostw świata – Grand Prix Malezji – powinien przebiegać pod dyktando dwóch zespołów. Jednak decydujące znaczenie będzie miała pogoda

Aktualizacja: 08.04.2011 19:40 Publikacja: 08.04.2011 19:36

Nick Heidfeld miał problemy z zawieszeniem swojego bolidu

Nick Heidfeld miał problemy z zawieszeniem swojego bolidu

Foto: AFP

Podczas dzisiejszych treningów brylowali kierowcy Red Bulla i McLarena, czyli główni aktorzy widowiska sprzed dwóch tygodni. Podobnie jak w Melbourne, także i na torze Sepang najlepsze czasy wykręcali Mark Webber (najszybszy w obu sesjach), Jenson Button, Lewis Hamilton i Sebastian Vettel. Ten ostatni, mistrz świata i zwycięzca GP Australii, stracił do swojego kolegi z Red Bulla zaledwie 0,2 s. Tak niewielkie różnice czasowe były w pierwszej czwórce.

– Dziś po południu było dość blisko [jeśli chodzi o czasy], ale poczekajmy na jutro – mówił po treningach Vettel. – Nigdy nie wiadomo, z jakim obciążeniem paliwem jeździli inni.

Z oceną formy wstrzymuje się także Webber. – Jest ciasno i wiele zależy od tego, kto przejechał czyste okrążenie, a kto nie – skomentował Australijczyk, który przed dwoma tygodniami nie był w stanie dotrzymać kroku Vettelowi i różnica pomiędzy kolegami z zespołu sięgała sekundy na okrążeniu. Ekipa Red Bulla doszukała się jednak usterki zawieszenia w samochodzie Webbera i przed weekendem w Malezji wymieniono wadliwe części.

Złudzeń co do prawdziwej formy Red Bulla nie ma za to Hamilton. – Jestem pewien, że jutro wyciągną jeszcze pół sekundy przewagi – przewiduje wicelider punktacji. – Mam oczywiście nadzieję, że zbliżyliśmy się do nich, ale musimy poczekać do jutra.

Sobotnie kwalifikacje i niedzielny wyścig mogą jednak przynieść niespodzianki. W normalnych warunkach kierowcy Red Bulla byliby prawdopodobnie nie do zatrzymania, ale malezyjski klimat nie sprzyja przewidywalnym rozstrzygnięciom. Jeśli będzie sucho, to temperatura nawierzchni może przekroczyć 50 stopni Celsjusza. W takich warunkach opony będą się bardzo szybko zużywały, co gwarantuje duże emocje w wyścigu. Kierowcy będą musieli wykazać się umiejętnością znalezienia właściwego kompromisu pomiędzy szybką jazdą i dbaniem o zużycie ogumienia, a na głowach zespołowych strategów spoczywać będzie dobór właściwej taktyki zjazdów do boksu.

– Myślę, że średnio będą po trzy pit-stopy na kierowcę – przewiduje Paul Hembery z firmy Pirelli. Taktyczne gierki rozpoczną się już w sobotniej czasówce: kierowcy z pierwszej dziesiątki muszą ruszyć do wyścigu na tym samym komplecie ogumienia, na których uzyskali swój najlepszy czas kwalifikacyjny. Miękkie opony są na pojedynczym okrążeniu szybsze o około 1,2 s od twardszych, za to wytrzymują dwa razy mniejszy dystans (8 - 12 okrążeń, a twarde wystarczają na około 18 okrążeń; wyścig liczy ich 56). Niektórzy kierowcy mogą zdecydować się na twarde opony w czasówce, dzięki czemu w wyścigu nie będą musieli wcześnie zjeżdżać po nowe ogumienie. Z kolei ci, którzy wystartują z przodu, mogą w tym czasie zbudować sobie odpowiednią przewagę.

Wszystkie kalkulacje i tak wezmą w łeb, jeśli tradycji stanie się zadość i rywalizację na torze Sepang urozmaici deszcz. W zeszłym roku rozpadało się w trakcie kwalifikacji. Opady zaskoczyły kierowców Ferrari i McLarena, którzy do wyścigu ruszali z ostatnich rzędów. Dwa lata temu tropikalna burza i zapadający zmierzch spowodowały przerwanie rywalizacji po przejechaniu 31 z zaplanowanych 56 okrążeń.

Na pogodowe niespodzianki liczą z pewnością te zespoły, które muszą na razie wąchać spaliny z rur wydechowych Red Bulli i McLarenów. Największa frustracja panuje z pewnością w Ferrari. – Nie takiej formy spodziewaliśmy się po zimowych testach – stwierdził Fernando Alonso, przed sezonem typowany na jednego z faworytów do mistrzowskiego tytułu. Przed dwoma tygodniami as Ferrari zajął czwarte miejsce w wyścigu, a jego zespół zapowiedział ostrą pracę nad poprawą osiągów samochodu. – Dziś nie byliśmy szybcy i nie spodziewam się cudów – powiedział Hiszpan, nie owijając w bawełnę.

Powodów do radości nie było także w szeregach Lotusa Renault. Opromieniony trzecią lokatą Witalija Pietrowa zespół przeżył w piątek zimny prysznic. Podczas pierwszego treningu w obu czarno-złotych samochodach złamały się elementy zawieszenia. Pietrow i Nick Heidfeld ze względów bezpieczeństwa przerwali jazdę, a inżynierowie rzucili się do poszukiwań przyczyny usterki. Doszukali się wady materiałowej podejrzanych elementów i po wymianie ich na części z innej partii produkcyjnej kierowcy powrócili do pracy w połowie drugiego treningu, tracąc mnóstwo cennego czasu. – To nie był najlepszy dzień – krótko podsumował Pietrow. – Biorąc pod uwagę fakt, że nie pracowaliśmy dzisiaj nad ustawieniami, pozycja w pierwszej dziesiątce jest bardzo zachęcająca – dodał Heidfeld, który mimo niewielkiej liczby przejechanych okrążeń uzyskał ósmy czas dnia.

 

Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Sport
Witold Bańka i WADA kontra Biały Dom. Trwa wojna na szczytach światowego sportu
Sport
Pomoc przyszła od państwa. Agata Wróbel z rentą specjalną
Sport
Zmarł Andrzej Kraśnicki. Człowiek dialogu, dyplomata sportu
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
SPORT I POLITYKA
Kto wymyślił Andrzeja Dudę w MKOl? Radosław Piesiewicz zabrał głos
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego