Niewykluczone, że biegu Justyny Kowalczyk po olimpijski medal w Soczi nie zobaczymy w telewizji publicznej, tylko w którejś z prywatnych. I że podczas letniej olimpiady w Rio de Janeiro 2016 lekkoatletów będziemy oglądali np. w TVP, ale już piłkarzy ręcznych lub siatkarzy – np. w Polsacie.
Firma SportFive zaprosiła właśnie polskie telewizje do przetargu, który kończy z ostatnią świętością na rynku praw TV: monopolem TVP na igrzyska.
SportFive dostała od MKOl prawa do sprzedaży licencji na transmisje w większości krajów europejskich, poza najsilniejszymi rynkami TV, bo tam komitet olimpijski woli negocjować sam: tak robi np. w Hiszpanii (kupiła je państwowa TVE), Włoszech, Turcji (w tych krajach wygrały telewizje Ruperta Murdocha), W. Brytanii, Niemczech, Francji (tam negocjacje trwają od miesięcy).
Prawa dla innych europejskich krajów: Polski, ale też m.in. Holandii, Rosji, Ukrainy i państw skandynawskich, trafiły do SportFive. Według różnych źródeł ta firma albo już zapłaciła MKOl 250 mln euro za prawa do Soczi i Rio de Janeiro, albo dała gwarancje, że co najmniej tyle zarobi dla ruchu olimpijskiego.
To jest ryzykowna zabawa, jak pokazuje choćby przykład Niemiec, gdzie MKOl oczekiwał 180 mln euro, a najwyższa oferta, od ARD i ZDF, wynosi na razie 100 mln. Może dlatego SportFive i MKOl wyjątkowo pilnują swoich tajemnic. Polski oddział SportFive poinformował o rozpoczęciu przetargu i o tym, że oferty można składać do 23 maja, ale żadnych szczegółów zdradzać mu na razie nie wolno. Odsyła do dwóch osób z centrali firmy, ale one też zasłaniają się tajemnicą.