W wyścigu pojedzie trzech polskich kolarzy: Sylwester Szmyd z grupy Liquigas, startujący w Giro d'Italia dziesiąty raz z rzędu, oraz debiutanci Przemysław Niemiec (Lampre) i Michał Gołaś (Vacansoleil).
– Pierwsze miejsce jest zarezerwowane dla Contadora. On jest absolutnym fenomenem. Wyścigi z jego udziałem straciły na atrakcyjności, bo każdą metę pod górę wygrywa, jak chce, jakby miał jeszcze jeden dodatkowy bieg – mówi Szmyd.
Hiszpan wciąż czeka na werdykt Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu rozpatrującego zasadność decyzji hiszpańskiej federacji, która oczyściła go z zarzutu stosowania zabronionych środków w trakcie ubiegłorocznego Tour de France. W próbce jego moczu znaleziono wówczas mikroskopijne ślady clenbuterolu. Wyrok sądu w Lozannie jest spodziewany na początku lipca, jeszcze przed rozpoczęciem Tour de France. Jednak nawet korzystna dla niego decyzja nie oznacza, że będzie mógł wystartować w Wielkiej Pętli. Francuzi niechętnie widzą w swoim wyścigu kogokolwiek podejrzanego o doping.
W tej sytuacji najważniejszym dla Contadora wyścigiem w sezonie jest w tej chwili Giro. Kolarz z Madrytu solidnie przygotował się do tego startu. Wielkanoc spędził na rekonesansie we Włoszech. Szczególną uwagę poświęcił dwóm najtrudniejszym etapom: zapoznawał się z podjazdem na Grossglockner w austriackich Alpach Wschodnich, gdzie zakończy się XIII etap, a także przejechał cały etap XIV z austriackiego Lienzu na Monte Zoncolan (1750 m) w Alpach Karnickich, pokonując po drodze pięć przełęczy, w tym Monte Crostis (2251 m), na którą kolarze dotychczas jeszcze się nie wspinali.
Contador, jeden z pięciu kolarzy w historii (obok Eddy'ego Merckxa, Jacques'a Anquetila, Felice Gimondiego i Bernarda Hinaulta), którzy wygrali trzy wielkie toury, w Giro zwyciężył w 2008 roku, przerywając serię jedenastu zwycięstw z rzędu kolarzy włoskich.