W piątek 13. etap z Sarrii do Ponferrady (158,2 km) wygrał Szwajcar Michael Albasini (HTC). Na mecie finiszowała 20-osobowa grupa czołowa. Lider i drugi w klasyfikacji Włoch Vincenzo Nibali (Liquigas), ustępujący Wigginsowi o 4 sekundy, przyjechali w peletonie ze stratą 1.33 minuty, podobnie jak Przemysław Niemiec (Lampre) i Rafał Majka (Saxo Bank).
Ten drugi jest najlepszy z trójki Polaków w klasyfikacji generalnej – zajmuje 34. miejsce ze stratą 16.32 minut. Nieźle jak na debiutanta w wyścigu. W czołówce jest bardzo ciasno. Trzeci w klasyfikacji Brytyjczyk Christopher Fromme (Sky) traci do kolegi z zespołu 7 sekund, a kolejni kolarze: Szwed Fredrik Kessiakoff (Astana) – 9, Duńczyk Jakob Fuglsang (Leopard) – 19, Holender Bauke Mollema (Rabobank) – 36 sekund.
Bradley Wiggins, który prowadzenie w klasyfikacji generalnej objął w środę po pierwszym dniu przerwy w wyścigu, nie zamierza jednak oddawać czerwonej koszulki lidera. 31-letni mistrz Wielkiej Brytanii, urodzony w Gandawie, dwukrotnie zdobywał złote medale w torowym wyścigu na dochodzenie (w Atenach indywidualnie, w Pekinie drużynowo).
Na szosie ma już w dorobku etapowe zwycięstwa w znaczących wyścigach, w tym m.in. Giro d’Italia (2010, jazda indywidualna na czas). Ostatnio bardzo poprawił jazdę w górach. Czwarte miejsce w klasyfikacji końcowej Tour de France 2009 stawiało go w roli faworyta trzytygodniowych wyścigów w kolejnych sezonach. Nie miał jednak szczęścia do Wielkiej Pętli ani przed rokiem, ani w tym sezonie, gdy na siódmym etapie złamał obojczyk i musiał się wycofać. Wykurował się na Vueltę i w Hiszpanii chce potwierdzić, że jest w stanie wygrywać wielkie toury.
Sarria, Ponferrada czy Astorga, gdzie zaczyna się sobotni etap, to miejscowości leżące na słynnym szlaku pielgrzymkowym do Santiago de Compostela, tzw. drodze francuskiej, rozpoczynającej się w Pirenejach. Dystanse dzielące te miejscowości uczestnicy Vuelty pokonują na rowerach, ale są na trasie wyścigu trudne odcinki w górach, gdzie chętnie zamieniliby się w piechurów.