Stadion postawiono z dala od centrum, kierunek– na południowy zachód, trochę dziwi, że żadna z linii metra nie ma przystanku obok. Ludzie dojeżdżają do najbliższej stacji Green Park, stąd posiadacze biletów na zawody oraz ludzie ze służbowymi akredytacjami jadą za darmo wahadłowymi autobusami przed bramy. Drugim przystankiem dla kibiców jest skrzyżowanie linii metra w samym centrum, przy stacji Banwoldang, której nazwa upamiętnia powstanie w okolicy pierwszego centrum handlowego w mieście.
Sposób na frekwencję
Widzowie na stadionie są, choć gospodarze zapełnili trybuny po części sposobem. Dwie wielkie górne trybuny, te pod samymi połaciami dachu, zakryli ogromnymi płachtami materiału, przez co nie razi widok pustych krzesełek. Pozostałe luki wypełniają w dużej części dzieciakami ze szkół, a te z radości krzyczą wniebogłosy gdy trzeba i nie trzeba. Wieczorem jest lepiej, choć nie tak, jak było choćby w Berlinie. Biegnie Bolt – jest krzyk i frekwencja. Nie ma Bolta – trzeba liczyć na zmierzch i spryt kamerzystów telewizyjnych.
Mistrzostwa są jedną z wielu atrakcji lata, które Koreańczyk odwiedzić może, ale nie musi. Miejscowi sponsorzy chyba nie bardzo uwierzyli w potęgę królowej sportu i nie stworzyli przed stadionem typowych miasteczek promujących towary, usługi czy kulturę regionu. Berlin, Barcelona, Helsinki, Osaka – tam mistrzostwa to była świetna okazja dla reklamy, w Daegu stoją przed bramami cztery białe namioty.
W pierwszym swoje trójkołowce (do jazdy na stojąco) oraz błyszczące motocykle prezentuje miejscowa policja. W drugim kursy ratownictwa medycznego na czterech gumowych torsach manekinów prowadzi miejscowa służba ratownicza. Są chętni, bo Koreańczycy dbają o zdrowie. W trzecim jest punkt darmowego masażu głowy i szyi – tu kolejka jest największa, ale można też napić się zimnej zielonej herbaty i poczekać. W czwartym grupa wolontariuszy informuje jak walczyć z AIDS i zbiera funduszę na tę walkę. Tu pusto.
Nebiolo w gablocie
Więcej energii Koreańczycy włożyli w przekonanie dziennikarzy, że są w pięknym i wartościowym kraju. Jak zawsze na swój sposób: zorganizowali dla chętnych wycieczki do Pyongchang na tereny igrzysk zimowych 2018, w okolice Daegu z naciskiem na wystawę EXPO oraz zrobili „Medical Tour", by pokazać jak świetnie wykonują badania diagnostyczne, wszczepiają włosy, wykonują operacje plastyczne, leczą choroby skórne i korzystają z dobrodziejstw zielarstwa.
Obok stadionu jest Muzeum Sportu, ale wystawa odrobinę rozczarowuje – to głównie eksponaty z Uniwersjady. Większość to prezenty od ekip uczestniczących w zawodach. Polska dała nieśmiertelną parę lalek w strojach ludowych, Holandia talerz z wizerunkiem wiatraka, Czesi krawat. Ogólnie – im uboższa nacja, tym chyba prezent bardziej zdobny. W osobnej gablocie stoi biografia twórcy mistrzostw świata – Włocha Primio Nebiolo z dedykacją bohatera. Na ścianie dużo flag na tradycyjnych bębnach. Atrakcja – na kartce papieru można zrobić sobie pieczątkę. Pusto, choć wstęp wolny. Recepcjonistka wita gości z podejrzliwie wielkim zapałem.