Przed Grand Prix Japonii: czekając na koronację Vettela

Już w najbliższy weekend Sebastian Vettel powinien zapewnić sobie drugi z rzędu mistrzowski tytuł. Do pełni szczęścia wystarczy mu punkt zdobyty na torze Suzuka, na którym zwyciężał w dwóch ostatnich sezonach

Aktualizacja: 06.10.2011 19:58 Publikacja: 06.10.2011 19:56

Sebastian Vettel

Sebastian Vettel

Foto: AFP

Formuła 1 gości na Suzuce od 1987 roku i od tamtej pory rozgrywany w końcówce sezonu wyścig w prefekturze Mie aż dziesięciokrotnie decydował o mistrzostwie świata.

Na uwielbianym przez kierowców szybkim torze wielokrotnie dochodziło do kontrowersyjnych sytuacji. W latach 1989-90 dwaj wielcy rywale Alain Prost i Ayrton Senna zderzali się ze sobą w decydującym o tytule wyścigu. W 1989 roku, po dyskwalifikacji Senny za niedozwolony powrót na tor po kolizji, mistrzem został Prost, a rok później tuż po starcie Brazylijczyk staranował rywala i obaj nie dotarli do mety, co dało mistrzostwo Sennie.

Tegoroczna sytuacja przypomina jednak bardziej sezony 1996 czy 2003, kiedy to lider mistrzostw musiał zdobyć w Japonii zaledwie punkt, aby cieszyć się z mistrzowskiego tytułu. W 1996 roku Damon Hill wykonał zadanie z nawiązką i wygrał wyścig, a jego rywal i zespołowy kolega z Williamsa Jacques Villeneuve nie dojechał do mety. Siedem lat później Michael Schumacher przypieczętował swój szósty i przedostatni mistrzowski tytuł ósmą lokatą na Suzuce, która według ówczesnego systemu premiowana była właśnie jednym punktem.

– Nie ulega wątpliwości, że jeden z nas wygrywał w tym sezonie zbyt często – pół żartem mówi Mark Webber, który przed rokiem przyjechał do Japonii jako lider mistrzostw. W tym roku Australijczyk ani razu nie stanął na najwyższym stopniu podium, za to częstym gościem był na nim jego zespołowy partner z Red Bulla. Niemiecki hymn dla Vettela grano już w tym sezonie dziewięć razy i tylko wyjątkowy pech mógłby go pozbawić zdobycia drugiego z rzędu mistrzowskiego tytułu już w najbliższą niedzielę.

Jedynym kierowcą, który może odwlec powtórną koronację Vettela jest Jenson Button. Kierowca McLarena, który podpisał nowy, wieloletni kontrakt z zespołem, musiałby jednak wygrać pozostałe do końca pięć wyścigów, a jego rywal nie mógłby zdobyć ani jednego punktu. Niemiec nie musi się zatem specjalnie wysilać, bo nawet dziesiąta lokata w Grand Prix Japonii da mu tytuł.

– Staram się nie myśleć o mistrzostwie – mówi Vettel, który w dwóch poprzednich wyścigach na Suzuce za każdym razem wygrywał po starcie z pole position. – Oczywiście jesteśmy w innej sytuacji niż przed rokiem, kiedy to musieliśmy uzyskać tu jak najlepszy wynik, aby zachować nadzieje na tytuł. Teraz jest dużo lepiej, ale i tak musimy przypieczętować mistrzostwo. Niezależnie od tego, czy potrzebujemy jednego punktu czy dziesięciu, i tak trzeba je zdobyć.

Rok temu Vettel przed wyścigiem na Suzuce był dopiero czwarty w mistrzostwach i tracił do prowadzącego Webbera 21 punktów. Potem wygrał jednak trzy wyścigi, a na czele klasyfikacji kierowców – zresztą po raz pierwszy w karierze – znalazł się w najważniejszym momencie: po ostatnich zawodach w sezonie. W tym roku nie zwolnił tempa i od samego początku przewodzi stawce. W niedzielę może zostać dziewiątym w historii Formuły 1 kierowcą, któremu udało się obronić mistrzostwo świata. I w wieku 24 lat, trzech miesięcy i sześciu dni zostać jednocześnie najmłodszym podwójnym czempionem, wymazując z tabel osiągnięcie Fernando Alonso. Gdy Hiszpan pięć lat temu sięgał po swój drugi tytuł, był od Vettela starszy o rok.

Teraz Alonso pozostaje już tylko walka o wicemistrzostwo. – Chcę wygrać przynajmniej jeden z pozostałych pięciu wyścigów i znaleźć się na drugim miejscu w klasyfikacji końcowej – deklaruje. Podobny cel ma jednak trzech innych zawodników: Buttona, Webbera, Alonso i Lewisa Hamiltona dzieli zaledwie 17 punktów i o ile żaden z nich nie ma już praktycznie szans na zagrożenie Vettelowi, o tyle we własnym gronie będą rywalizować do upadłego o obsadę kolejnych miejsc w mistrzostwach świata.

Formuła 1 gości na Suzuce od 1987 roku i od tamtej pory rozgrywany w końcówce sezonu wyścig w prefekturze Mie aż dziesięciokrotnie decydował o mistrzostwie świata.

Na uwielbianym przez kierowców szybkim torze wielokrotnie dochodziło do kontrowersyjnych sytuacji. W latach 1989-90 dwaj wielcy rywale Alain Prost i Ayrton Senna zderzali się ze sobą w decydującym o tytule wyścigu. W 1989 roku, po dyskwalifikacji Senny za niedozwolony powrót na tor po kolizji, mistrzem został Prost, a rok później tuż po starcie Brazylijczyk staranował rywala i obaj nie dotarli do mety, co dało mistrzostwo Sennie.

Pozostało 84% artykułu
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?