Choć oba zespoły mają kłopoty, to na jeden sobotni wieczór o nich zapomną. Wszystkie siły i środki na przeciwnika, bo porażka to szybki powrót do domu i niezadowolenie kibiców, a w niektórych przypadkach konieczność tłumaczenia się przed żonami z wyczynów na drugiej półkuli.
Powrotu do domu na pewno boi się kapitan Anglików Mark Tindall. W kwietniu pojawił się na ślubie księcia Williama i Kate Middleton, a trzy miesiące później sam wszedł do rodziny królewskiej, poślubiając wnuczkę królowej Elżbiety Zarę Phillips.
Nie minęły dwa miesiące jego małżeńskiego szczęścia, a kamery sfilmowały go, jak flirtuje i całuje się z nieznajomą blondynką w barze w Queensland.
Kilka dni wcześniej za nielegalny atak na Argentyńczyka Mario Ledesmę na dwa mecze zawieszony został Courtney Lawes, a wizerunkowego dzieła zniszczenia dopełnili trenerzy nielegalnie podmieniający przed kopnięciem piłkę Johnny'emu Wilkinsonowi.
We francuskiej drużynie trwa z kolei wewnętrzna walka, która do złudzenia przypomina to, co działo się rok temu na mundialu w RPA. Wtedy Trójkolorowi wyjechali do domu już po fazie grupowej, a ich występ zakończył się skandaliczną kłótnią trenera Raymonda Domenecha z zespołem. Mówi teraz o tym selekcjoner Marc Lievremont, który sam porównuje się do Domenecha.