Tym razem iskrą, od której zajął się plan budżetu, były niedoszacowane wydatki na zabezpieczenie obiektów, o ile można mówić o niedoszacowaniu, gdy koszty rosną z 282 milionów funtów na 553. Powód? – Gdy zostawałem ministrem, nie było jeszcze arabskiej wiosny. Nikt nie potrafi powiedzieć, jak te wydarzenia wpłyną na bezpieczeństwo igrzysk – mówi brytyjski minister sportu George Robertson.
Jakie światowe wydarzenia podniosły koszt ceremonii otwarcia i zamknięcia igrzysk i igrzysk paraolimpijskich, nie wiadomo. Ale one też okazały się niedoinwestowane, rząd Davida Camerona obiecał wyłożyć na nie dodatkowe 41 mln funtów. Dodatkowe 41 mln na kilka godzin fajerwerków? – pytali kontrolerzy z brytyjskiego odpowiednika NIK. – Nie, z tych 40 mln nic nie wydamy na fajerwerki. Będziemy się starać lepiej uchwycić tę wielką chwilę dla narodu, by przyniosła również korzyści gospodarcze – wił się minister. I tak dalej.
Przygotowania olimpijskie już zbliżyły się do założonego limitu ok. 9,3 miliarda funtów, a do igrzysk zostało jeszcze osiem miesięcy i na rozwiązanie wciąż czeka wiele problemów, choćby organizacja miejskiego transportu. Z 2 miliardów rezerwy budżetowej organizatorzy wydali już 1,5 mld.
Wydatki na ceremonię otwarcia i zamknięcia wzrosły aż o 41 mln funtów
Każdy gospodarz to przerabiał. Biznesplan pisze się z marzeń, na siedem lat przed organizacją igrzysk, a potem zderza się go z życiem. Od czasu igrzysk w 1984 roku w Los Angeles nie znalazł się taki plan, który by to zderzenie przetrwał. Ale igrzyska 1984 były właściwie prywatne, a nie państwowe i dlatego pozostają przypadkiem osobnym. Przed nimi i po nich olimpiady zawsze były świętem wydatków ponad plan.