Teoretycznie im bardziej nowoczesny stadion i cywilizowany kraj, groźba tego rodzaju tragedii jest mniejsza. Ale przecież w roku 1985 hordy angielskich chuliganów stratowały i doprowadziły do śmierci 39 kibiców, głównie włoskich. Działo się to na stadionie Heysel w Brukseli, na oczach całej Europy, czekającej przed telewizorami na mecz o Puchar Europy Juventus – Liverpool. W tym samym roku na stadionie w Bradford spłonęło żywcem 56 osób. Cztery lata później 96 kibiców poniosło śmierć na stadionie w Hillsborough. Większość została uduszona w tłumie, który nie mógł znaleźć drogi ucieczki, bo bramy były zamknięte.
To wszystko w Anglii, kraju o najstarszej cywilizacji futbolowej na świecie. Na stadionie Łużniki w Moskwie kibice pogodzili się z porażką Spartaka z holenderskim FC Haarlem (1982) i zaczęli opuszczać trybuny. Ale Spartak strzelił w ostatniej minucie gola i tłum chciał wrócić na swoje miejsca. 340 osób zostało stratowanych.
Emocje, przepełnione trybuny, zamknięte bramy, zastawione drogi ewakuacyjne, panika wywołana interwencjami policji, pożary, awarie światła – to najczęstsze przyczyny tragedii na stadionach. W Afryce jest ich proporcjonalnie więcej niż na innych kontynentach. Służby porządkowe zwykle nie są przygotowane do zapewnienia spokoju, a często same przyczyniają się do paniki.
W roku 1974 w Kairze 48 osób poniosło śmierć w walkach z policją przed meczem Zamalek – Dukla Praga. W 1979 roku w Lagos zginęło 24 kibiców, którzy wpadli w panikę po awarii oświetlenia na trybunach. W 1988 roku, w wyniku bitwy między kibicami, w Trypolisie zginęło 30 osób. 42 kibiców w podobnych okolicznościach poniosło śmierć w mieście Orkney w RPA (1991), podczas meczu Kaizer Chiefs – Orlando Pirates. Powodem starć było nieuznanie bramki przez sędziego. W Abidżanie (1993) kibice nie czekali nawet na rozpoczęcie gry. Od ciosów nożami, maczetami i pałkami zginęło 20 osób. W Harare (2000) do tragedii doprowadziła policja, która przy zamkniętych bramach stadionu użyła wobec widzów gazu łzawiącego. Śmierć poniosło 13 osób.