Nie ta krew, czyli upadek Contadora

Alberto Contador skazany: stracił tytuły zdobyte od 2010 roku, może stracić 2,5 miliona euro. Ale do sportu wróci już za pół roku

Publikacja: 07.02.2012 00:34

Alberto Contador

Alberto Contador

Foto: AFP

Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu (TAS) wreszcie dobrnął do werdyktu, a zastęp najlepszych prawników nie uratował Hiszpana od najsurowszej przewidzianej w przepisach kary.

Contador za  wpadkę podczas Tour de France 2010, gdy wykryto u niego śladowe ilości clenbuterolu, dostał dwa lata dyskwalifikacji, stracił zwycięstwo w TdF 2010 (od wczoraj triumfatorem jest Luksemburczyk Andy Schleck) oraz w wyścigach, w których startował już jako oskarżony, licząc, że dowiedzie niewinności: w Giro d'Italia, w wyścigach Dookoła Katalonii i Dookoła Murcji. A może stracić też 2,5 miliona euro, bo co najmniej takiego odszkodowania zamierza zażądać Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI).

Jednak gra na zwłokę opłaciła się: do kary zostaną wliczone te miesiące, gdy Contador był wstępnie zawieszony, ale startował, wykorzystując kruczki prawne. Do ścigania będzie mógł wrócić w sierpniu 2012. Nie wystartuje w Tour de France, ominą go igrzyska w Londynie, ale na Vuelta a Espana powinien być gotowy.

W przeciąganiu sprawy  pomogli adwokaci i hiszpańska federacja, niechętna karaniu swoich. To Hiszpanie mieli zdyskwalifikować Contadora w imieniu UCI, ale oczyścili go w lutym 2011 z zarzutów, uznając za wiarygodne tłumaczenie, że clenbuterol był w polędwicy zjedzonej przez Contadora 21 lipca 2010, w dniu przerwy w TdF. Clenbuterol, kiedyś często spotykany w lekach na astmę, pomaga sportowcom w zrzucaniu wagi, a hodowcy używają go, by sztucznie poprawiać jakość mięsa. Problem w tym, że Contador nie potrafił przedstawić żadnego innego przypadku skażenia clenbuterolem mięsa pochodzącego z Unii Europejskiej. Przywoływane  przykłady z Chin czy Meksyku to nie to samo, tam kontrole sanitarne są fikcją.

Wszystko wskazuje,  że Contador w ogóle nie wziął clenbuterolu podczas wyścigu, tylko przetoczył sobie krew nie z tej torebki co trzeba – odciągniętą w okresie przygotowań do sezonu, gdy się odchudzał. Poprzedni kolarz pozbawiony zwycięstwa w TdF Floyd Landis wpadł  tak samo. Opowiadał po latach, że w wyścigu w 2006 szprycował się EPO, robił sobie transfuzje, ale akurat testosteronu, za który go skazano, nie brał. Jego resztki  były w przetoczonej krwi.

Dlatego ani UCI, ani WADA nie uwierzyły w linię obrony Contadora i zaskarżyły werdykt hiszpańskiej federacji do TAS. Hiszpan może się jeszcze odwołać, ale już nie do sądów sportowych, tylko do powszechnego.

Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu (TAS) wreszcie dobrnął do werdyktu, a zastęp najlepszych prawników nie uratował Hiszpana od najsurowszej przewidzianej w przepisach kary.

Contador za  wpadkę podczas Tour de France 2010, gdy wykryto u niego śladowe ilości clenbuterolu, dostał dwa lata dyskwalifikacji, stracił zwycięstwo w TdF 2010 (od wczoraj triumfatorem jest Luksemburczyk Andy Schleck) oraz w wyścigach, w których startował już jako oskarżony, licząc, że dowiedzie niewinności: w Giro d'Italia, w wyścigach Dookoła Katalonii i Dookoła Murcji. A może stracić też 2,5 miliona euro, bo co najmniej takiego odszkodowania zamierza zażądać Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI).

Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku