Kierowcy Formuły 1 w nowym świecie

Kierowców Formuły 1 do USA prowadzą różne drogi. Czasami trafiają tam na sportową emeryturę, rzadziej dla przyjemności

Publikacja: 03.03.2012 00:01

Sprzątanie toru w Daytona

Sprzątanie toru w Daytona

Foto: AFP

Kilka dni po tym, jak Juan Pablo Montoya wpadł swoim samochodem w cysternę podczas wyścigu na torze Daytona, wywołując wielki pożar, do formuły Indycar dołączył Rubens Barrichello. Obu łączy przeszłość w Formule 1 i odnoszone tam sukcesy. W pewnym momencie dni chwały jednak się skończyły, trzeba było znaleźć nowy pomysł na życie.

Montoya twierdził, że to był świadomy wybór i zapewniał, że jest podekscytowany perspektywą występów w USA. Ale nie warto mu wierzyć, bo robił dobrą minę do złej gry. Kto świadomie zamieniłby największy i najbogatszy cyrk medialno-sportowy na wyścigi na amerykańskiej prowincji dla kibiców objadających się wołowiną.

Kiedy sześć lat temu jako kierowca zespołu McLaren Mercedes ogłosił, że przenosi się do serii NASCAR, chodziło raczej o brak perspektyw w Formule 1. Montoyi kończył się kontrakt z McLarenem, a że ostatni sezon miał nie najlepszy, brytyjski zespół dałby mu pewnie wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy. Gdzie jednak miałby się udać Kolumbijczyk, który nigdy nie rozgrzewał wyobraźni kibiców i sponsorów, a akurat wtedy do Formuły 1 dołączała gromada utalentowanych kierowców z Robertem Kubicą na czele.

Miejsce w zespole pokroju Spykera czy Super Aguri go nie interesowało, więc zdecydował się na ucieczkę do przodu. Odwrotnie niż Barrichello, który trzymał się Formuły 1 rękami i nogami. Po słabym sezonie w barwach Williamsa szukał nowego teamu mimo 39 lat na karku.

Dopiero gdy zabrakło dla niego miejsca, spojrzał na Amerykę. Znalazł sponsora, koncern Brasil Maquinas, i został zawodnikiem zespołu KV Racing Technology. W odróżnieniu od Montoyi nie wybrał jednak wyścigów samochodów, przesiądzie się do bolidu, tyle że trochę innego.

Może łatwiej mu będzie się przystosować, ale i on powinien być gotowy na niespodzianki. Ze sterylnego środowiska Formuły 1, gdzie każda śrubka ma swoje miejsce, trafi do świata, gdzie stawia się na improwizację.

Wie coś o tym Kimi Raikkonen, który startował w serii NASCAR i już w czasie pierwszego wyścigu pożałował swojej decyzji. Przez radio głośno narzekał na przegrzanie samochodu i skarżył się, że nie może wysiedzieć na fotelu. Później w słuchawkach usłyszał szefa zespołu, który właśnie krzyczał na jednego z podwładnych. A na koniec znalazł w samochodzie butelkę, którą ktoś tam przez pomyłkę zostawił.

Dla Raikkonena udział w NASCAR to była przygoda, fanaberia gwiazdy, która miała przez jakiś czas dość drylu związanego z Formułą 1 i rajdami WRC. Jego koledzy po fachu dziwili się, że z własnej woli wybiera się do USA, ale Fin zawsze chodził własnymi drogami.

Spróbował, wie czym to pachnie, ma dość i teraz wraca do Formuły 1. Będzie się ścigał w barwach Lotus Renault. Dobrze, że w tym czasie nie odniósł żadnej kontuzji. Wyścigi NASCAR i Indycar kochają w USA, bo są widowiskowe i często dochodzi do karamboli. Kraksy są jak bójki w zawodowym hokeju – to fragment spektaklu. Czasami prowokują je sami kierowcy. Tam wolno na torze więcej niż w Formule 1.

Przekonał się o tym Jacques Villeneuve – kolejny kierowca, którego życie wepchnęło w świat wyścigów za oceanem. Na torze w Montrealu prowadził, mógł wygrać, ale na jednym z zakrętów nie wyrobił się, ściął wiraż i wpadł w samochód Marca Ambrose'a.

To czysty przypadek, ale za błędy w NASCAR trzeba płacić. Kilka okrążeń później Ambrose wbił się w tył samochodu Kanadyjczyka i zepchnął go kilka miejsc w klasyfikacji. Coś podobnego byłoby nie do pomyślenia w Formule 1. Gdy Michael Schumacher uderzył w Villeneuve'a, próbując zdobyć prowadzenie w mistrzostwach świata, spotkała go fala krytyki. Został później zdyskwalifikowany.

Takie rzeczy w NASCAR są częścią widowiska. Godzą się na to kierowcy, lubią to widzowie. Rzeczywistość nie jest tak słodka jak ta przedstawiona w kreskówce „Auta".

Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie