Formuła 1: w niedzielę wyścig w piekielnie dusznej Malezji

Wyścigowa karawana przeniosła się z Melbourne do Kuala Lumpur. W niedzielę Grand Prix Malezji

Aktualizacja: 23.03.2012 19:27 Publikacja: 23.03.2012 19:23

Lewis Hamilton, kierowca McLarena

Lewis Hamilton, kierowca McLarena

Foto: AFP

W piątkowych treningach tempo dyktowali kierowcy McLarena, utrzymujący wysoką formę zademonstrowaną tydzień temu w inaugurującym sezon wyścigu w Australii.

Sepang to tor o zupełnie innej charakterystyce niż Albert Park, gdzie w miniony weekend wygrał Jenson Button. – Jest o wiele bardziej wymagający – mówi szef McLarena Martin Whitmarsh. Nawierzchnia malezyjskiego obiektu jest bardzo szorstka, co w połączeniu z obciążającymi opony bardzo szybkimi łukami – dwa z nich przejeżdżane są przy prędkości ponad 250 km/godz – niekorzystnie wpływa na trwałość ogumienia. Włoska firma Pirelli przywiozła do Malezji dwa najtwardsze i najbardziej wytrzymałe rodzaje opon, ale mimo tego kierowcy będą musieli umiejętnie zarządzać tempem jazdy, szukając kompromisu między osiągami i trwałością ogumienia.

W poprzednich dwóch sezonach na obiektach z szybkimi zakrętami dominowały samochody Red Bulla, ale tegoroczna konstrukcja mistrzowskiej ekipy zdaje się ustępować rywalom z McLarena pod wieloma względami. Broniący tytułu Sebastian Vettel, który w zeszłym roku był niekwestionowanym królem sobotnich kwalifikacji, teraz przyznaje, że dopiero w wyścigu on i Mark Webber mogą mieć szansę na powalczenie z Buttonem i Lewisem Hamiltonem.

– McLaren był w piątek bardzo mocny – przyznał Niemiec. – Myślę, że jesteśmy bliżej nich jeśli chodzi o tempo wyścigowe, ale i tak nie jestem zadowolony z naszej formy. Potrzebujemy więcej czasu na torze, aby lepiej zrozumieć samochód. Nie mamy żadnego dużego problemu, chodzi po prostu o dostrojenie szczegółów.

Tego czasu jednak nie ma, bo sezon już się rozpoczął. W Australii Vettelowi udało się zminimalizować straty i mimo dopiero szóstego miejsca w kwalifikacjach kierowca Red Bulla zdołał na mecie przedzielić duet McLarena. W Malezji do walki mogą się włączyć także kierowcy Mercedesa, którzy podczas czasówki w Melbourne błysnęli dobrą prędkością na pojedynczym okrążeniu. Jednak w wyścigu Michael Schumacher zakończył jazdę po awarii skrzyni biegów, a Nico Rosberg zmagał się z nadmiernym zużyciem tylnych opon. Dobry wynik Mercedesów w kwalifikacjach na Sepang może jednak pomóc kierowcom McLarena: jeśli Schumacher i Rosberg wywalczą wysokie pozycje startowe, a w wyścigu ich tempo spadnie, mogą umożliwić Hamiltonowi i Buttonowi oddalenie się od potencjalnego zagrożenia w postaci zawodników Red Bulla.

Walka o punkty w Formule 1 toczy się zatem nie tylko w niedzielnym wyścigu. Bardzo ważne są wyniki sobotnich kwalifikacji, a takie dobranie ustawień samochodu, aby uzyskać dobre tempo w warunkach czasówki i wyścigu jest nie lada wyzwaniem. W kwalifikacjach kierowcy jadą z minimalnym obciążeniem paliwem i celują w przejechanie jednego okrążenia w jak najlepszym czasie. Na starcie do wyścigu samochód jest dociążony benzyną na cały dystans – czyli jest cięższy o około 170 kilogramów – co ma znaczący wpływ nie tylko na zużycie opon, ale także na zachowanie auta.

Nie można poświęcić ani tempa kwalifikacyjnego, bo start z dalszej pozycji poważnie ogranicza szansę na dobry wynik, ani szybkości wyścigowej – wszak punkty przyznawane są za pozycje zajęte na mecie. O trudnościach ze znalezieniem właściwego kompromisu najlepiej świadczą piątkowe wypowiedzi kierowców McLarena, dysponujących takim samym sprzętem. Hamilton był zadowolony ze swojego tempa na pojedynczym okrążeniu i narzekał na zachowanie auta przy długich przejazdach, a Button na odwrót.

– Jeśli chodzi o jazdę z niskim obciążeniem paliwem, czeka mnie jeszcze trochę pracy – przyznał lider mistrzostw świata. – Chciałbym zdobyć pole position, bo to znacznie ułatwia życie i jest kluczem do dobrego wyścigu. Oczywiście potrzebne jest także dobre auto na wyścig, żeby mieć szansę na wygraną, dlatego dziś skupialiśmy się na tempie wyścigowym. Wiemy, jak te zawody są trudne dla opon. Trzeba jednak myśleć też o ustawieniach kwalifikacyjnych.

Dobranie odpowiedniego kompromisu jest konieczne, bo przepisy zabraniają modyfikowania ustawień samochodu pomiędzy kwalifikacjami i wyścigiem. W Malezji pewnym ułatwieniem jest konfiguracja toru: szeroka nitka ułatwia wyprzedzanie, na co z pewnością liczy Kimi Raikkonen. Były mistrz świata nie zaliczy początku sezonu do udanych: chociaż jego Lotus demonstruje dobre tempo, w kwalifikacjach przed tygodniem wskutek błędu Fin startował do wyścigu dopiero z 17. pola, a w Sepang okazało się, że uszkodzona w Melbourne skrzynia biegów wymaga wymiany. Przekładnia musi wystarczyć kierowcy na pięć kolejnych startów i jej przedwczesna zmiana oznacza, że Raikkonen rozpocznie kwalifikacje ze świadomością, że zostanie przesunięty o pięć pozycji do tyłu w stosunku do wywalczonej w czasówce lokaty.

Równie minorowe nastroje panują w Ferrari. Włoski zespół zamiast walczyć o wygrane marzy o wejściu do pierwszej dziesiątki. – Naszym celem jest wprowadzenie obu aut do finałowej części kwalifikacji i zdajemy sobie sprawę z tego, że przy naszej obecnej formie nie będzie to łatwe zadanie – mówi Pat Fry, dyrektor techniczny Scuderii. Przed tygodniem ta sztuka nie udała się ani Fernando Alonso, ani Felipe Massie. Hiszpan wywiózł z Melbourne punkty za piąte miejsce, ale jego zespołowy kolega po koszmarnym weekendzie ma na koncie okrągłe zero. Zespół przywiózł nawet do Malezji nadwozie, z którego Massa korzystał w czasie testów. Używane w GP Australii auto jego zdaniem prowadziło się dziwnie. – Teraz jest lepiej – powiedział po treningach Brazylijczyk, choć ponownie był o sekundę wolniejszy od zespołowego kolegi.

Drugi weekend z rzędu kierowcy Ferrari najprawdopodobniej pozostawią walkę o czołowe miejsca konkurencji. Karty powinien rozdawać McLaren, w kwalifikacjach można liczyć na dobry występ Mercedesa, a w wyścigu niezłym tempem powinni popisywać się kierowcy Red Bulla. Gdy do tego dodamy ułatwiającą wyprzedzanie konfigurację toru oraz groźbę tradycyjnej dla Malezji tropikalnej ulewy, dostaniemy w komplecie wszystkie składniki ekscytującego widowiska.

W piątkowych treningach tempo dyktowali kierowcy McLarena, utrzymujący wysoką formę zademonstrowaną tydzień temu w inaugurującym sezon wyścigu w Australii.

Sepang to tor o zupełnie innej charakterystyce niż Albert Park, gdzie w miniony weekend wygrał Jenson Button. – Jest o wiele bardziej wymagający – mówi szef McLarena Martin Whitmarsh. Nawierzchnia malezyjskiego obiektu jest bardzo szorstka, co w połączeniu z obciążającymi opony bardzo szybkimi łukami – dwa z nich przejeżdżane są przy prędkości ponad 250 km/godz – niekorzystnie wpływa na trwałość ogumienia. Włoska firma Pirelli przywiozła do Malezji dwa najtwardsze i najbardziej wytrzymałe rodzaje opon, ale mimo tego kierowcy będą musieli umiejętnie zarządzać tempem jazdy, szukając kompromisu między osiągami i trwałością ogumienia.

Pozostało 87% artykułu
Sport
Billie Jean King Cup. Ostatnia taka noc w Maladze. Włoszki sprytniejsze od Polek
Sport
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski. Poznaliśmy nominowanych
Sport
Zmarł Michał Dąbrowski, reprezentant Polski w szermierce na wózkach, medalista z Paryża
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji