Drogi do Rzymu

Marco van Basten, były piłkarz i trener reprezentacji Holandii w rozmowie z Pawłem Wilkowiczem mówi o najważniejszych meczach Euro 2012 i romantycznym futbolu

Publikacja: 30.03.2012 02:39

Marco van Basten (48 lat). Mistrz Europy z Holandią, zdobywca Pucharów Europy z Milanem, jest w Pols

Marco van Basten (48 lat). Mistrz Europy z Holandią, zdobywca Pucharów Europy z Milanem, jest w Polsce jedną z twarzy kampanii reklamowej piwa Tyskie „Piąty Stadion”

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Rz: Najważniejszy mecz na Euro 2012 Polska zagra z Rosją, drużyną, która niewiele się zmieniła od czasu, gdy w poprzednich mistrzostwach wyeliminowała prowadzoną przez pana Holandię. Doradzi nam pan coś, czy to ciągle zbyt bolesne wspomnienie?

Marco van Basten: Samo życie, po prostu byliśmy w tamtym ćwierćfinale słabi. Niektórzy piłkarze, np. Arjen Robben i Robin van Persie, nie mogli zagrać, niektórzy mieli prywatne problemy. Khalidowi Boulahrouzowi kilka dni wcześniej zmarła córeczka. To nas przytłoczyło, nawet jeśli wtedy nie do końca zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Byliśmy rozpędzeni po rundzie grupowej i nagle taka tragedia... Jeśli chcecie pokonać Rosjan, to najlepiej obejrzyjcie, jak w następnym meczu rozbiła ich Hiszpania, i się wzorujcie. Łatwiej powiedzieć, niż zrobić, prawda?

Byliście wtedy najlepszą drużyną rundy grupowej, ale skończyliście źle. A w 1988 roku było odwrotnie: męczarnie w grupie i szczęśliwe zakończenie.

Czasami się zapomina, ile mieliśmy wtedy szczęścia. Ratowało nas na początku mistrzostw. Wielkie turnieje to piękna zagadka. Tak naprawdę nigdy nie wiesz, jak należy przygotować drużynę i co będzie dobre, a co złe. Wtedy w porę złapaliśmy rytm i zostaliśmy mistrzami.

Tamten turniej: wygrany półfinał z Niemcami, gol strzelony Rinatowi Dasajewowi w finale, ludzie wskakujący do kanałów Amsterdamu podczas parady zwycięzców, to są pana najlepsze wspomnienia z kariery? Czy zwycięstwa z Milanem to przyćmiły?

Nie rozdzielę wspomnień na reprezentację i Milan. Finał Pucharu Europy w Barcelonie, gdy pokonaliśmy Steauę Bukareszt, był równie wyjątkowy.

Pozostaniecie pierwszą i jedyną holenderską reprezentacją, która wygrała wielki turniej?

Mam nadzieję, że nie, ale może tak być.

Był pan wśród tych, którzy krytykowali kadrę za to, że podczas ostatniego mundialu grała brzydko i zbyt brutalnie?

Nie. Na tym poziomie trzeba próbować wszystkiego, by wygrać. Jak ci się uda w ładny sposób – gratulacje. Ale jak widzisz, że można to zrobić, tylko brzydko, trzymaj się tego. Im w RPA naprawdę niewiele zabrakło. Ale jednak zabrakło, może dlatego zostali tak surowo osądzeni. Mnie też krytykowano, gdy prowadziłem kadrę, bo wszyscy się spodziewali, że drużyna będzie grała tak, jak ja kiedyś.

Powiedział pan niedawno, że miał w karierze tylko dwóch trenerów, którzy potrafili pana uczynić lepszym, a reszta raczej przeszkadzała. Trochę zniechęcające, zwłaszcza gdy to mówi młody trener.

Aż tak surowy nie byłem, ta reszta nie przeszkadzała. Oni po prostu niczego nie byli w stanie zmienić. Byłem tak dobrym piłkarzem, że cóż mogli mi powiedzieć? Jak kopnąć? Główne zadanie trenera to dbać o całość, o atmosferę w drużynie, o przygotowania. A czasami jak słucham ich dyskusji, to wynika, że są w stanie wpłynąć na wszystko. Nie wierzcie tym, którzy próbują zrobić z futbolu naukę ścisłą. Nigdy nią nie będzie.

Pan się kojarzy z romantycznym futbolem. To stracone czasy?

Dlaczego? To, co robi Barcelona, jest romantyczne. Real też potrafi zagrać ładnie, ale jest nastawiony na sukcesy, gole, szybkość. Nie ma ideologii, a Barcelona ma. Daje przykład, jak należy to robić. I ten przykład działa. Ludzie na całym świecie chcą się tego uczyć. Ja nie jestem człowiekiem, który uważa, że w jego czasach było najlepiej. Niczego nie zazdroszczę. Miałem swoje lata, fantastyczne lata. A dziś patrzę na Leo Messiego i cieszę się tym, co on pokazuje.

Dziś każdy się musi opowiedzieć: Messi albo Cristiano Ronaldo, Barcelona albo Real. Niesamowite, jak nas podzieliła ta wojna.

My też mieliśmy swoją, Milan kontra Napoli Maradony. To jest dobre dla futbolu. Bywały czasy, gdy wszyscy grali defensywnie, nie było innego sposobu na sukces. A dziś można wybierać: ładnie, brzydko, odważnie, tchórzliwie. Naprawdę każda droga prowadzi do Rzymu. I żadna nie jest lepsza od drugiej.

—rozmawiał Paweł Wilkowicz

Rz: Najważniejszy mecz na Euro 2012 Polska zagra z Rosją, drużyną, która niewiele się zmieniła od czasu, gdy w poprzednich mistrzostwach wyeliminowała prowadzoną przez pana Holandię. Doradzi nam pan coś, czy to ciągle zbyt bolesne wspomnienie?

Marco van Basten: Samo życie, po prostu byliśmy w tamtym ćwierćfinale słabi. Niektórzy piłkarze, np. Arjen Robben i Robin van Persie, nie mogli zagrać, niektórzy mieli prywatne problemy. Khalidowi Boulahrouzowi kilka dni wcześniej zmarła córeczka. To nas przytłoczyło, nawet jeśli wtedy nie do końca zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Byliśmy rozpędzeni po rundzie grupowej i nagle taka tragedia... Jeśli chcecie pokonać Rosjan, to najlepiej obejrzyjcie, jak w następnym meczu rozbiła ich Hiszpania, i się wzorujcie. Łatwiej powiedzieć, niż zrobić, prawda?

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie