Po raz pierwszy to pytanie Brytyjczycy postawili sobie kilka lat przed uroczystością otwarcia. I razem z budową obiektów zaczęli planować ich przyszłość po olimpiadzie. Dziś, na niespełna trzy miesiące przed zapaleniem znicza, sześć z ośmiu głównych aren ma zapewniony byt na długie lata. Plan jest taki, żeby miały wszystkie.
W rządzie Davida Camerona jest minister ds. dziedzictwa igrzysk. Powołano do życia Olympic Park Legacy Company, firmę odpowiedzialną za regenerację i rozwój obszarów poolimpijskich. Najwięcej ma zyskać wschodni Londyn, rejon Stratford, kiedyś jedna z najbardziej ponurych dzielnic miasta. Stuhektarowy Park Olimpijski, który od 2013 roku będzie nosił nazwę Queen Elizabeth Olympic Park, zostanie miejscem zabawy i wypoczynku dla tysięcy osób.
Firma Balfour Beatty stworzyła fundację rozwoju parku z planem na 20 lat. Plan nazywa się „Wyczyścić, połączyć, zakończyć". Wyczyścić z obiektów i dojazdów zbudowanych tylko na czas zawodów, połączyć z siecią komunikacyjną miasta, także ze ścieżkami rowerowymi, zakończyć budową takich obiektów, które przekształcą teren w ogólnodostępny obszar rekreacyjny. Powstaną szkoły, place zabaw, parki technologiczne, może nawet londyńska Krzemowa Dolina. W lipcu 2013 roku park będzie otwarty dla pierwszych gości. Koszt przekształceń – 292 mln funtów, pieniądze są odłożone.
Niektóre obiekty olimpijskie już znalazły nowych właścicieli. Centrum hokeja na trawie w dzielnicy Waltham zostało przejęte przez władze lokalne, które ogłosiły, że w 2015 roku zorganizują tu mistrzostwa Europy. Ośrodek otworzy bramy dla każdego, kto lubi sport. Obok dwóch boisk hokejowych ma pięć boisk piłkarskich oraz kryte i otwarte korty tenisowe.
Hala jedzie do Rio
Te same władze będą zarządzać terenem, na którym leżą trasy kolarskie, także te do wyścigów BMX. W jednym miejscu powstanie Lee Valley VeloPark – kolarski węzeł dla wszystkich dyscyplin na dwóch kołach. Tor kolarski będzie własnością Eastway Cycling Club i też nie pozostanie pusty.