Reklama

Ruletka na torze

Wyścig na ulicach Monte Carlo – dla jednych zabawa, dla innych koszmar

Publikacja: 25.05.2012 01:51

Wąskie, kręte i wyboiste uliczki księstwa przygotowane do niedzielnej rywalizacji o Grand Prix Monak

Wąskie, kręte i wyboiste uliczki księstwa przygotowane do niedzielnej rywalizacji o Grand Prix Monako

Foto: AFP

Korespondencja z Monte Carlo

Gdyby teraz komuś wpadł do głowy pomysł zorganizowania wyścigu na ulicach tego księstwa, nie byłoby na to zgody. Trasa jest niezwykle wyboista, wąska i kręta. Zaplecze – miejsca do pracy dla mechaników czy dziennikarzy – nie ma nic wspólnego z nowoczesnymi, budowanymi w ostatnich latach obiektami.

W porannych korkach dojazd na tor trwa wieczność i jedynym rozsądnym wyjściem jest przemieszczanie się skuterem. Ci, którzy dojeżdżają z Nicei i okolicznych miasteczek pociągiem, przeżyli w czwartek niemiłą niespodziankę. Francuscy kolejarze postanowili zorganizować 24-godzinny strajk i przez cały dzień na trasę przebiegającą przez Monako wyjechały zaledwie cztery pociągi.

Pomnik zwycięzcy

Upakowanie całego przywożonego przez zespoły sprzętu w bezpośrednim sąsiedztwie toru jest niemożliwe. Pomieszczenia gościnne rozstawione są na nabrzeżu kilkaset metrów od alei serwisowej, a droga wiedzie poprzez wąski mostek nad  torem.

Mechanicy, inżynierowie i kierowcy pokonują ją po kilka razy dziennie, przeciskając się wśród licznych ochroniarzy, którzy często w brutalny sposób czynią swoją powinność.

Reklama
Reklama

Ciężarówki i samochody wyścigowe umieszczane są w podziemnych garażach, a padok Porsche mieści się 2 kilometry od toru, przy miejskim lądowisku dla helikopterów.

– Wiem, że dla mechaników, zespołów i dziennikarzy to bardzo stresujący weekend – mówi Mark Webber z Red Bulla. – Zadziwiające, że w tak ciasnym miejscu udaje się rozegrać wyścig F1. Ale przyjeżdżamy tu z radością.

Monako to tradycja, i to nie byle jaka – dłuższa niż historia wyścigowych mistrzostw świata, które rozgrywane są od 1950 roku. Pierwsze zawody na ulicach księstwa odbyły się w 1929 roku, a pomnik zwycięzcy – Williama Grovera, który później w czasie wojny działał we francuskim ruchu oporu i zginął w niemieckim obozie koncentracyjnym – stoi dziś przy pierwszym zakręcie.

W tym roku organizatorzy hucznie obchodzą 70. edycję Grand Prix Monako – 59. w Formule 1. Poza czteroletnią przerwą w latach 1951 – 1954 kierowcy F1 co roku ścigają się na pętli, która przez 83 lata przeszła jedynie kosmetyczne zmiany. Chociaż to najkrótszy tor w mistrzostwach świata – jedno okrążenie liczy zaledwie 3,3 kilometra – kierowcy i samochody przeżywają tu prawdziwe katusze.

Zespół Mercedesa wyliczył, że na każdym okrążeniu zawodnik wykonuje aż 130 ruchów kierownicą. Do tego dochodzi około 60 zmian biegów, a w niedzielnym wyścigu do przejechania jest aż 78 okrążeń.

Deszcz rozdaje karty

Jak przystało na miasto słynące z kasyna, zawody w księstwie często przypominały ruletkę. Trzydzieści lat temu na ostatnich dwóch okrążeniach lider zmieniał się aż pięć razy. W 1996 roku Francuz Olivier Panis zwyciężył po starcie dopiero z 14. pola, a linię mety przejechało zaledwie trzech kierowców.

Reklama
Reklama

Niedzielny wyścig zapowiada się pasjonująco, nie tylko ze względu na wyrównany przebieg rywalizacji w tym sezonie. Meteorolodzy zapowiadają przelotne deszcze.

Przedsmak tego, co może nas czekać w niedzielę, mieliśmy już podczas czwartkowych treningów. W drugiej sesji kierowcy zdążyli przejechać po kilka okrążeń w suchych warunkach, po czym zaczęło kropić.

Mimo uzbrojenia samochodów w bieżnikowane ogumienie przeznaczone do jazdy po wilgotnej nawierzchni wielu zawodników miało poważne kłopoty z opanowaniem swoich aut. W Monako bariery stoją blisko i łatwo jest w nie uderzyć, ale na szczęście wszystkim pechowcom – m.in. Felipe Massie czy zwycięzcy wyścigu w Barcelonie Pastorowi Maldonado – udało się uniknąć rozbicia samochodu.

Ze względu na zmienną pogodę porównywanie czasów z czwartkowych treningów nie ma większego sensu, ale wygląda na to, że tym razem w walce powinni się liczyć kierowcy McLarena, Lotusa i Ferrari.

Na dobrym wyniku zależy zwłaszcza Massie, który na razie zdobył tylko dwa punkty wobec 61 zespołowego partnera Fernando Alonso, dzielącego z Sebastianem Vettelem fotel lidera klasyfikacji. W padoku coraz głośniej mówi się o tym, że dla Brazylijczyka może to być ostatni sezon startów nie tylko w Ferrari, ale także w F1.

Porsche Supercup

W Monako o punkty walczyć będzie czterech Polaków w Porsche Supercup. Kuba Giermaziak zaczął weekend od uzyskania ósmego czasu w sesji treningowej. – Liczę na miejsce w pierwszej trójce – zapowiada kierowca Verva Racing Team, który podczas treningu korzystał tylko ze starych opon.

Reklama
Reklama

Robert Lukas zamknął pierwszą dziesiątkę, a dwaj debiutanci, Patryk Szczerbiński i Stefan Biliński, uplasowali się pod koniec liczącej aż 28 samochodów stawki – odpowiednio na 22. i 24. pozycji.

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama