Teraz jest pan jednym z faworytów do złotego medalu.
Nie ma faworytów, każdy konkurs jest inny. Igrzyska to jest szczyt - startują najwięksi zawodnicy, największe są też emocje. Nikt nie będzie patrzył, czy miałem medal, czy nie. Wiele gwiazd odpada jeszcze w eliminacjach. Poza tym to Gerd Kanter jest mistrzem olimpijskim i odgrywa rolę króliczka, którego trzeba gonić. No i oczywiście chciałbym wygrać z Robertem Hartingiem, co będzie niewyobrażalnie ciężkie.
Rok temu na mistrzostwach świata w Daegu zajął pan dopiero dziewiąte miejsce. Siedzi to w głowie?
Na pewno zawiodłem wiele osób. Chciałem pewne rzeczy udowodnić, ale się nie udało. Trochę tłumaczą mnie problemy zdrowotne, jeśli tym razem wszystko będzie w porządku, taki występ nie powinien się powtórzyć. W Daegu nie robiłem przysiadów, stosowałem jakieś zamienniki, które, jak widać, nie były mi pisane. Nie mogłem się normalnie przygotowywać. Tak naprawdę dyskiem rzuca się nogami, im szybciej i odważniej nimi ruszasz, tym dysk dalej poleci.
Świat się zmienia
Czytaj to co naprawdę ma znaczenie
już za 99 zł rocznie
SUBSKRYBUJ
Tomasz Majewski twierdzi, że panu o złoty medal będzie łatwiej niż jemu.
To niech zmieni konkurencję i się do mnie przeniesie. Oczywiście Tomek ma ciężko, bo jego rywale są w dobrej formie, ale myślę, że jest w stanie z nimi powalczyć. U mnie też pierwsza ósemka jest bardzo wyrównana. Harting od dwóch lat nie przegrał. Ostatnio odległości, które dają sam finał, są tak wielkie, że można się spiąć i usztywnić po pierwszym rzucie. Ale i Hartinga można złamać, wiele razy chciałem mu przerwać tę passę, przecież nie może tej formy utrzymywać zbyt długo, nie będzie pięciokrotnym mistrzem świata. Tyle że on nie ma medalu na igrzyskach, a chciałby koronę - mistrzostwo Europy, świata i złoto olimpijskie. Poczekamy do7 sierpnia.