Rozmowa z Piotrem Małachowskim: Nie ma miejsca dla grzecznych

Piotr Małachowski o szansach na olimpijski medal w rzucie dyskiem, kłopotach ze zdrowiem i gonieniu króliczka

Publikacja: 11.07.2012 21:45

Rozmowa z Piotrem Małachowskim: Nie ma miejsca dla grzecznych

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki RB Roman Bosiacki

Czy kontuzja, której pan doznał, jest poważna?

Piotr Małachowski:

Do ostatniej soboty wszystko szło bardzo fajnie. Nagle, przy dwudziestym rzucie na treningu coś mnie zabolało. Pomyślałem, że to nic wielkiego, ból jak ból, ale kiedy po kolejnym rzucie poczułem ukłucie, wiedziałem, że to może być coś poważniejszego. Pojechałem na rezonans, przez tydzień mam nic nie robić, a w sobotę znowu wrócić do normalnych ćwiczeń. Nie ma tragedii, tym bardziej że przed tą kontuzją wszystko wyglądało bardzo obiecująco. Mam nadzieję, że to, co wypracowałem, nie ucieknie mi teraz przez siedem dni odpoczynku i w Londynie pokażę się z jak najlepszej strony.

Wraca pan jeszcze myślami do srebrnego medalu w Pekinie?

To było cztery lata temu, już nic nie pamiętam. Przyjaciel powiedział mi, że kto patrzy wstecz, ten tak naprawdę się cofa. Staram się nie rozmyślać o tym, co było, za dużo się dzieje.

Teraz jest pan jednym z faworytów do złotego medalu.

Nie ma faworytów, każdy konkurs jest inny. Igrzyska to jest szczyt - startują najwięksi zawodnicy, największe są też emocje. Nikt nie będzie patrzył, czy miałem medal, czy nie. Wiele gwiazd odpada jeszcze w eliminacjach. Poza tym to Gerd Kanter jest mistrzem olimpijskim i odgrywa rolę króliczka, którego trzeba gonić. No i oczywiście chciałbym wygrać z Robertem Hartingiem, co będzie niewyobrażalnie ciężkie.

Rok temu na mistrzostwach świata w Daegu zajął pan  dopiero dziewiąte miejsce. Siedzi to w głowie?

Na pewno zawiodłem wiele osób. Chciałem pewne rzeczy udowodnić, ale się nie udało. Trochę tłumaczą mnie problemy zdrowotne, jeśli tym razem wszystko będzie w porządku, taki występ nie powinien się powtórzyć. W Daegu nie robiłem przysiadów, stosowałem jakieś zamienniki, które, jak widać, nie były mi pisane. Nie mogłem się normalnie przygotowywać. Tak naprawdę dyskiem rzuca się nogami, im szybciej i odważniej nimi ruszasz, tym dysk dalej poleci.

Świat się zmienia

Czytaj to co naprawdę ma znaczenie
już za 99 zł rocznie

SUBSKRYBUJ

Tomasz Majewski twierdzi,  że panu o złoty medal będzie  łatwiej niż jemu.

To niech zmieni konkurencję i się do mnie przeniesie. Oczywiście Tomek ma ciężko, bo jego rywale są w dobrej formie, ale myślę, że jest w stanie z nimi powalczyć. U mnie też pierwsza ósemka jest bardzo wyrównana. Harting od dwóch lat nie przegrał. Ostatnio odległości, które dają sam finał, są tak wielkie, że można się spiąć i usztywnić po pierwszym rzucie. Ale i Hartinga można złamać, wiele razy chciałem mu przerwać tę passę, przecież nie może tej formy utrzymywać zbyt długo, nie będzie pięciokrotnym mistrzem świata. Tyle że on nie ma medalu na igrzyskach, a chciałby koronę - mistrzostwo Europy, świata i złoto olimpijskie. Poczekamy do7 sierpnia.

Jak wygląda pana codzienność na trzy tygodnie przed Londynem?

Jest ciężko i monotonnie. W Spale nie ma imprez. Rano śniadanie, od 10.30 trening, a po południu siłownia rwanie, ławka, przysiady, podskoki, bieganie, brzuszki, grzbiety. Taka praca.

Podobno gdyby nie został pan sportowcem, rozwinąłby pan działalność swojego zespołu muzycznego?

Grałem na trąbce. Jak zdobędę medal w Londynie, to przypomnę sobie jakiś utwór, postaram się przyzwyczaić usta do ustnika i wykonam go w radiu.

Mówił pan, że sport odciągnął pana od trudnego życia.

W sporcie nie ma miejsca dla grzecznych. Większość ludzi z sukcesami to cholerycy, cierpiący na nadpobudliwość. Dostałem w życiu szansę i ją wykorzystałem. Nie chciałem siedzieć u siebie w Bieżuniu. Co mógłbym tam robić? Pracować od poniedziałku do piątku, w piątek pić, w sobotę pić, a w niedzielę leczyć kaca. Mógłbym jeszcze komuś przyłożyć w dyskotece z racji tego, że taki duży urosłem.

Zjada pana presja czy po tylu latach startów wszystko dzieje się automatycznie?

Po to oddajemy tyle rzutów, żeby automatyzmu było jak najwięcej. Nie możemy wejść do koła i myśleć sobie: dysk trzymaj tak, biodro tak. Podczas konkursu już się nie myśli. To mają być odruchy [pauza] wchodzisz, rzucasz. Nie zaczynasz kombinować, bo w dwie sekundy niczego nie poprawisz. Lepiej zagraj w totolotka.

Potrafi się pan wyłączyć?

Kiedyś nie potrafiłem, interesowało mnie wszystko: trybuny, forma kolegów. Wszystko inne zajmowało mnie nawet bardziej niż mój start. Teraz myślę już tylko o sobie, słucham tylko trenera i fizjologa, reszta mnie nie interesuje. Problemem nie jest to, że wejdę i rozejrzę się po trybunach. Jeśli nigdy wcześniej nie byłeś na tym wielkim i pięknym stadionie, to jesteś zaciekawiony. Ale rzuty próbne to już tylko ja, konkurs, koło i dysk.

Pomaga panu psycholog?

Duży wpływ na moje zachowanie ma doświadczenie. Ale praca z psychologiem też. Mamy do dyspozycji wielkiego fachowca, który potrafi powiedzieć dużo mądrych rzeczy, wytłumaczyć nam, jak to wszystko w głowach wygląda.

Nie marzyła się panu rola chorążego na igrzyskach?

Jestem normalnym człowiekiem, a w naszej kadrze są gwiazdy. Agnieszka Radwańska odniosła ostatnio wielki sukces i należy jej się to wyróżnienie. Jest naszym najbardziej rozpoznawalnym sportowcem, ma mój wielki szacunek i szczerze jej gratuluję.

W Pekinie narzekał pan  na duchotę, w Londynie  będzie lepiej?

Duszno i parno było w mieście. Jak wychodzisz na zawody, to już nic ci nie przeszkadza. Adrenalina działa tak mocno, że nawet nie czujesz bólu. Na pogodę też nie zwraca się uwagi. Ale rzeczywiście wolę, jak jest chłodniej. Teraz każdy  z nas martwi się o to, żeby koło nie było śliskie. Jestem na to przygotowany, przejąłem po fizjoterapeucie specjalne buty.

Jak to specjalne?

Śliskie koło nie będzie mi przeszkadzać. Normalne buty oblepione są twardą gumą, ale w tych została ona zdarta, a na jej miejscu pojawiła się bardzo miękka. Nie wiem, z czego dokładnie jest zrobiona, ale buty trzymają się koła czasami aż za bardzo. Takie buty zastępują plucie na koło, dzięki któremu przez ułamek sekundy przyczepność jest większa.

Ciągle ma pan przesąd  z pożyczaniem czegoś  przed zawodami  od Majewskiego?

Niby tak, ale co ja mogę od niego pożyczyć, jak on ma wszystko takie wielkie.

Londyn to będzie szczyt  pana kariery?

Treningi wskazywały, że jestem w dobrej dyspozycji, nigdy jeszcze nie rzucałem tak daleko jak w tym roku. Zobaczymy, jak się pozbieram po urazie, czy będę odważny, czy jednak w głowie pozostanie jakiś uraz.

Rozmawiał w Spale  Michał Kołodziejczyk

Czy kontuzja, której pan doznał, jest poważna?

Piotr Małachowski:

Pozostało jeszcze 99% artykułu
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie
Sport
Czy Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy o sporcie? Jest apel do prezydenta
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Sport
Dlaczego Kirsty Coventry wygrała wybory i będzie pierwszą kobietą na czele MKOl?