Eric Cantona powiedział kiedyś o nim, że jest stworzony tylko do tego, by podawać piłkę bardziej utalentowanym kolegom. Ale robił to tak, że Francja wspięła się na sam szczyt. I spadła z niego dopiero, gdy skończył karierę. Bez niego trudno wyobrazić sobie tę złotą generację.
Deschamps urodził się w baskijskim Bayonne. Tam stawiał pierwsze kroki na boisku (kilka lat temu jego imieniem nazwano klubowy stadion), był na tyle utalentowany, że trenował ze starszymi rocznikami. – Już wtedy wykazywał się dużym opanowaniem i spokojem – wspomina jego pierwszy trener Norbert Navarro.
Na jednym z turniejów juniorskich wpadł w oko dyrektorowi sportowemu Nantes, potomkowi polskich emigrantów Robertowi Budzynskiemu. Trafił do szkółki piłkarskiej tego klubu, zadebiutował w lidze. Już w wieku 19 lat nosił kapitańską opaskę. Tak jak później w Olympique Marsylia i reprezentacji Francji. Grał w czterech finałach Ligi Mistrzów. Dwa wygrał: z Marsylią w 1993 roku i Juventusem w 1996 r., dwa przegrał: z Juventusem (1997 i 1998). Piąty przesiedział na ławce rezerwowych, patrząc jak Bayern odbiera jego Valencii puchar w serii rzutów karnych. Kilka tygodni później zakończył karierę. W kadrze nie występował już od roku. – Przez te jedenaście lat zdobyłem z reprezentacją wszystko. Pogram jeszcze dwa, trzy lata. To już postanowione – zapowiadał po triumfie w Euro 2000.
Z boiska zszedł jednak szybciej. Przyjął ofertę Monaco i jako 32-latek został najmłodszym trenerem w lidze francuskiej. Pierwszy sezon to była droga przez mękę. Skłócił się z gwiazdami: Oliverem Bierhoffem, Marco Simone i Christianem Panuccim. Zespół o mało nie spadł do drugiej ligi. Ale Deschamps przetrwał, wyrzucił buntowników, wyciągnął wnioski i poprowadził książęcy klub do wicemistrzostwa, a w kolejnym sezonie – mimo poważnych problemów finansowych Monaco – zabrał się za podbój Europy. Dotarł do finału LM. – Byłoby fantastycznie, gdybym mógł jeszcze raz wznieść ten puchar, ale dziś myślę przede wszystkim o tym, co dobre dla moich zawodników – mówił przed decydującym meczem z Porto. Monaco było wtedy najskuteczniejszą drużyną rozgrywek, po drodze wyeliminowało Real Madryt i Chelsea, ale zderzenia z machiną Jose Mourinho nie wytrzymało. Przegrało w Gelsenkirchen 0:3.
Mourinho poszedł do Chelsea, Deschamps wkrótce zrezygnował z posady. Rok później podjął się misji ratowania zdegradowanego za korupcję Juventusu. Zadanie wykonał, zespół awansował do Serie A, ale skonfliktowany z działaczami trener ujął się honorem. Przez dwa lata nie pracował .W końcu wrócił do Marsylii. Już w pierwszym sezonie zdobył mistrzostwo, na które klub czekał 18 lat. W 1993 roku Marsylia też sięgnęła po tytuł, ale straciła go po wybuchu afery korupcyjnej. Jean-Jacques Eydelie oskarżył potem w swojej autobiografii Deschampsa i Marcela Desailly'ego, że mogli wiedzieć o próbie przekupienia rywali. W Turynie musiał się tłumaczyć z zarzutów, że wraz z kolegami odnosi sukcesy dzięki niedozwolonemu wspomaganiu.