Paweł Wilkowicz z Londynu
Jamajska sztafeta wygląda teraz tak: superszybki, szybki i dwóch ciężkich. Usain Bolt w środku, obok sprinter Kemar Bailey-Cole, który jest jego rzecznikiem, a od ochrony są kulomiot Dorian Scott i dyskobol Jason Morgan.
Scott był kiedyś wykidajłą i jak będzie trzeba, to wyjątkowych natrętów wyrzuci, ale na razie nie było powodu. Chodzi tylko o to, żeby najszybszy człowiek świata w końcu się dostał do lady z kurczakami w panierce.
Wszyscy w wiosce olimpijskiej mają być równi niezależnie od liczby medali, rekordów i zer na koncie, więc własnych ochroniarzy nie wolno mieć, ale jakiś sposób Bolt musiał znaleźć. Gdyby nie ta dorywcza eskorta, nigdy by nie skończył rozdawać autografów i pozować do zdjęć. Podczas spacerów można jeszcze nad tym jakoś zapanować, ale nie tutaj: w gigantycznym namiocie na 5 tysięcy miejsc, otwartym 24 godziny na dobę i nazywanym dla niepoznaki stołówką.
Wszystkie pokusy
Stołówka to najważniejsze miejsce wioski, czyli osiedla 11 apartamentowców wybudowanych przez firmę związaną z katarskim rządem i przeznaczonych na sprzedaż po igrzyskach olimpijskich i paraolimpijskich. Można pod tym namiotem przepaść na pół dnia między rzędami lad i lodówek. I niektórzy przepadają.