Korespondencja z Londynu
Zwykle przed wielkimi zawodami jest w nastroju nieprzysiadalnym. A co dopiero teraz, gdy każdy wspomina złoto z Pekinu i to, jak Amerykanie byli sparaliżowani stresem, a on ich załatwił spokojem.
Lekkoatletyka dawno już nie miała takiego spokoju od dopingowych afer
Tomasz Majewski co miał powiedzieć przed Londynem, już powiedział („Niczego nie muszę, ale bardzo chcę" – w wywiadzie dla „Rz"), a teraz najchętniej nie mówiłby wcale. Wczoraj w porze treningu nawet nie pojawił się na stadionie. Wybrał siłownię w wiosce olimpijskiej.
Zapomnieć Daegu
Dziś kulomioci wyjdą jako pierwsi i do porannych eliminacji (o 11), i wieczornej walki o medale (21.30). Rywale są właściwie ci sami co przed czterema laty. Amerykanie Reese Hoffa i Christian Cantwell (Białorusin Andriej Michniewicz niby osłabł, ale w jego przypadku nie można niczego wykluczyć), dołączył jeszcze do nich Ryan Whiting, tylko oni trzej wyprzedzają Majewskiego na listach światowych.