Michał Kołodziejczyk z Londynu
- Po konkursie spałem trzy godziny. Nie byłem w stanie odrzucić emocji. Niby mam dystans do tego wszystkiego, ale jednak udało mi się dokonać wielkiej rzeczy. O czym się myśli w trakcie ceremonii wręczania medali? O głupotach. Na przykład o tym, jak wyglądam w telewizji, w końcu transmisję ogląda miliard ludzi na całym świecie - mówi „Rz" Tomasz Majewski, który w Londynie w piątek obronił tytuł mistrza olimpijskiego wpchnięciu kulą.
Teraz się zacznie. Zaproszenia do telewizji, propozycje reklam, udziału w talk-show prowadzonym przez celebrytów. Majewski do telewizyjnego blichtru nadaje się średnio, mówi, że musi tylko przetrwać trzy miesiące po olimpiadzie, a później wszystko wróci do normalnego rytmu, kiedy mało kto będzie się nim interesował. No, jeszcze w metrze będą zaczepiać.
Majewski mieszka na Ursynowie, na tej samej klatce co siatkarz Zbigniew Bartman. Twierdzi, że to za daleko, żeby jeździć samochodem na treningi. Samochód kupił sobie trzy lata temu, dopiero wtedy zdał egzamin naprawo jazdy.
- Tomek to wielki sportowiec, ale przede wszystkim świetny kumpel i człowiek. Nie odlatuje po sukcesach, wie, ile kosztowały go pracy, i podchodzi do tego naturalnie - mówi dyskobol Piotr Małachowski, z którym Majewski przed igrzyskami się umówił, że muszą wygrać swoje konkurencje.