Jak wyglądały pana przygotowania do igrzysk? Brakowało panu czegoś?
Nie. Wiadomo, że budżet trzeba było podzielić na wszystkich, ale miałem wszystko co potrzebne. Rywalom niczego nie zazdrościłem, chociaż oczywiście, patrząc na Brytyjczyków, widziałem zupełnie inną bajkę. Podniecają się zdobyciem złotego medalu, ale ile on kasy kosztował! Dempsey miał trenera, który zajmował się tylko nim, olbrzymie zaplecze. W Weymouth postawili budynek tuż obok wioski, chyba po to, żeby wszyscy widzieli i zastanawiali się, co jest w środku. To nawet zabawne, ale przez cały czas siedział tam „Life Advisor", człowiek od rozwiązywania wszystkich problemów rodzinnych, a także doktor od statystyk. My pokazaliśmy, że za dużo mniejsze pieniądze też można wywalczyć medale. Mój brat pracuje w Norwegii i tam też narzekają, a z ich budżetem mielibyśmy na igrzyskach 20 osób.
Jakie cechy musi mieć dobry surfer?
Jak każdy sportowiec – musi być wytrwały, zdrowo się prowadzić i czerpać przyjemność z tego, co robi. Umiejętność czytania wiatru nabywa się z czasem, ja szybko zacząłem pływać już ponad 20 lat temu. Mój medal jest owocem poprzednich igrzysk, w których, jak widać, na darmo nie przegrywałem. Szybko nabrałem odpowiednich nawyków, z boku wygląda na to, że dla mnie płynięcie na desce nie jest wielkim wysiłkiem. Nawet po ciężkim treningu miałem tętno poniżej 100. Mariusz Goliński, który zajmuje się naszym przygotowaniem fizycznym, żartował, że to jest poziom zmęczenia kogoś, kto siedzi na kanapie przed telewizorem, nie miałem tylko czipsów i coca-coli.
No, ale chyba wyścig to jednak jest duży wysiłek?
Tak, ale w trakcie przygotowań robimy nawet więcej niż na igrzyskach. Mamy specjalny sprzęt, który liczy punkty zmęczenia, mieliśmy tygodnie, gdy zbieraliśmy ich dwa tysiące, regaty na igrzyskach to jakieś 1500–1600. Chodzimy na siłownię, ale raczej po to, by wykonać wiele powtórzeń z mniejszym obciążeniem, jeździmy na rowerze, bo potrzebujemy dobrej wydolności. W czasie wyścigu spala się nawet 2500 kalorii, więc ważne jest także zdrowe odżywianie.