Odszedł 12 września, w wieku 84 lat. Świat Formuły 1 stracił swojego anioła stróża. Przez wiele lat dbał, żeby sport, w którego wpisane jest igranie ze śmiercią, zabierał jak najmniej kierowców.
„To Sid Watkins ocalił mi życie na torze Imola w 1994 roku. Wielki człowiek, zawsze uśmiechnięty. Dzięki za wszystko, co zrobiłeś dla kierowców. Odpoczywaj w pokoju" – napisał Brazylijczyk Rubens Barrichello.
Lista tych, których doktor uratował na torze jest dużo dłuższa: Gerhard Berger, Martin Donnelly, Erik Comas, Mika Hakkinen, czy Kurt Wendlinger.
Nazywali go „Prof." albo po prostu „Sid" – zależy jak blisko ktoś go znał. Dla wszystkich, którzy kręcili się po paddocku, ten angielski neurochirurg był legendą, człowiekiem, który nieodwracalnie zmienił Formułę 1. Na szczęście.
Ze sportu, w którym śmierć była na porządku dziennym i szła krok w krok za kierowcami, Formuła 1 stała się dzięki niemu sportem wysokiego ryzyka, ale jednak dającym wyższe szanse na przeżycie.