Był postacią barwną dosłownie i w przenośni. Ulubieńcem kibiców. Jego rude włosy rozpoznawano na każdym torze. Fanom dozował napięcie i sam się chyba nie spodziewał, że już więcej nie wyjedzie na tor. Najpierw, pod koniec września, ogłosił, że ma dość cyklu Grand Prix. Prawdę powiedziawszy, po 16 latach życia nomada, ciągłego latania z miejsca na miejsce, na walizkach i z motocyklami, gdzie trudno było wyszarpać choćby jeden dzień dla rodziny, każdy mógłby mieć dość. Nawet ktoś tak zakochany w motorach jak Crump.
W autobiografii „Świat według mnie" opowiadał, że był w Pradze ze 20 razy i słyszał opowieści o tym, jak stolica Czech jest piękna, ale opinii sobie nie wyrobił. Mostu Karola ani Hradczan nie widział - tylko lotnisko, hotel i stadion. Lot, trening, zawody i w dalszą drogę - do Polski, Anglii albo Szwecji – w zależności od tego, gdzie akurat jeździła liga. Tak wygląda życie wszystkich czołowych żużlowców świata, więc się nie skarżył.
Lubił mieszkać na uboczu, gdzie mógł się odciąć od fanów, ale doceniał też polskich kibiców, którzy chcieliby wiedzieć wszystko o życiu idola. – Tam są tłumy fanów, którzy interesują się wszystkim. To inspirujące jeździć dla kilku tysięcy kibiców, obojętne czy na swoim torze, gdzie cię wspierają, czy na obcym, gdzie nie są tacy mili. Ale zawsze chcą się dobrze bawić – mówił w autobiografii.
I Crump dawał rozrywkę, był zawsze w czołówce (przez dziesięć lat nie wypadł poza podium końcowej klasyfikacji cyklu Grand Prix), zawsze na pełnych obrotach i dobrze przygotowany, bo kibice nie wybaczą obijania się. Takie życie może człowieka wypalić, ale jemu jeszcze ciągle się chciało. W 2009 roku walczył z Tomaszem Gollobem o mistrzostwo świata, zaciskając z bólu zęby po kontuzji. Od paru lat zmniejszał sobie obciążenia, przygotowując się do wejścia w świat bez żużla.
- Robienie kolejnych kroków w życiu jest według mnie czymś naturalnym. Teraz wchodzę w etap, w którym wszystko nie będzie się już kręciło wokół speedwaya. Ludzie się starzeją, odchodzą, a na ich miejsce przychodzą następni - mówił, ogłaszając decyzję.