Tchu brakuje, odcina prąd, to będą igrzyska dla twardych

Aleksander Wierietielny, trener Justyny Kowalczyk

Aktualizacja: 31.01.2013 23:55 Publikacja: 31.01.2013 23:54

Aleksander Wierietielny

Aleksander Wierietielny

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Cztery lata temu przed igrzyskami w Vancouver narzekał pan, że trasy są tam zupełnie nie dla Justyny Kowalczyk, turystyczne. A jakie będą te w Soczi?

Aleksander Wierietielny:

Bardzo zróżnicowane. Trasa do stylu klasycznego jest mało wymagająca. Ale do dowolnego... Niewiele tak ciężkich widziałem. Można ją porównać z trasą w Canmore, w Otepaeae, z tym morderczym podbiegiem w Falun, w finale Pucharu Świata. Na pętli 3750 m są dwa podbiegi i dwa zjazdy. Z czego jeden ponadkilometrowy, bardzo ciężki. Jest gdzie popracować. I mocno się odczuwa miejscowy mikroklimat. Na tej wysokości bardzo trudno oddychać i mogą być niespodzianki: nieprzygotowanym może odciąć prąd w połowie trasy.

To powinien pan być zachwycony. Justyna lubi i dużą wysokość, i bardzo trudne trasy, a to będą igrzyska głównie w stylu łyżwowym. Tylko 10 km jest klasycznym.

Nie narzekamy. Nie wiemy jeszcze, jaka dokładnie będzie trasa na 10 km klasycznym, tego biegu nie ma w programie próby przedolimpijskiej. Spróbujemy się dowiedzieć od organizatorów. Spacerowałem po pętli do stylu klasycznego, jest tam jak w Gaellivare: krótkie podbiegi, dużo zakrętów. Gdyby to była trasa na styl dowolny, to bylibyśmy podłamani. Ale w klasycznym to nie będzie dla Justyny duża przeszkoda. Ważniejsza jest duża wysokość i ten mikroklimat. Tutaj nawet na łatwych trasach będzie bardzo ciężko.

Organizacyjnie Rosjanie dają sobie radę?

Wiele rzeczy jest jeszcze w budowie. Pracują dzień i noc. Ale domki w wiosce olimpijskiej, w których nas zakwaterowano, już są skończone i warunki w nich są znakomite. Trasy przygotowane w miarę dobrze, tylko pogoda będzie problemem. Sypie śnieg, jest mgła, duża wilgoć, będzie trudno trafić ze smarowaniem. I kontrole są bardzo ścisłe. Ostatni raz tak było w Salt Lake City, na igrzyskach w 2002. Mysz się na trasy nie prześliźnie.

Z jakimi planami przyjechaliście na próbę przedolimpijską?

Najważniejsze są przygotowania do mistrzostw świata w Val di Fiemme, na nich się skupiamy. W piątkowym sprincie nie mamy żadnych oczekiwań i niczego nie obiecujemy, bo to nie jest trasa dla Justyny: krótkie podbiegi, zakręty, proste po płaskim, czego Justyna nie umie technicznie opanować. Za bardzo się wtedy spina, mocno pracuje rękami, a nogi ma sztywne. Do tego trasa jest krótka, 1250 m. Ale w sobotę w biegu łączonym będzie mogła pokazać, co potrafi. W niedzielnym sprincie drużynowym Justyna nie biegnie, z prostej przyczyny. Nie ma z kim.

Do kiedy zostaniecie w Soczi?

Wracamy w poniedziałek, czarterem FIS do Zurychu. Jedziemy do Livigno i tam będziemy do startów w PŚ w Davos. Moglibyśmy zostać w Soczi dłużej, ale wtedy wracalibyśmy z przesiadką, a szwendanie się po lotniskach to ostatnia rzecz, której teraz potrzebujemy.

Cztery lata temu przed igrzyskami w Vancouver narzekał pan, że trasy są tam zupełnie nie dla Justyny Kowalczyk, turystyczne. A jakie będą te w Soczi?

Aleksander Wierietielny:

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?