Zapomnijmy o Davos

Justyna Kowalczyk o dzisiejszym sprincie rozpoczynającym mistrzostwa świata

Publikacja: 21.02.2013 01:08

Mistrzostwa się zaczynają, a pani jest zaskakująco spokojna. Rutyna?

Justyna Kowalczyk: Tak

się tylko wydaje. Trudno być spokojnym, bo w sprincie będziemy wszystkie biegły blisko siebie, muszę być skoncentrowana. Czuję tremę. Choć rzeczywiście, lata startów pomagają mi podchodzić do wszystkiego z większym dystansem niż kiedyś.

Świetne wyniki w Davos, w ostatniej próbie przed mistrzostwami, to jakaś podpowiedź?

Tylko podpowiedź, żeby jak najszybciej zapomnieć o tym, co się działo w Davos. Trasa sprintu w Val di Fiemme różni się od tej w Davos wszystkim: długością, wysokością nad poziomem morza, zjazdami, podbiegami. Dla mnie byłoby najlepiej, gdybyśmy zawsze biegały sprint po męskiej trasie. Pod tym względem jestem feministką. Sprint w Val di Fiemme miał być dłuższy, ale nie jest i gdybanie nic nie pomoże. W większości imprez biegamy po krótszych trasach, więc trzeba po prostu robić swoje.

Chce pani na razie rozmawiać tylko o sprincie. Ale już w sobotę jest bieg łączony, o nim też pani jeszcze na razie nie myśli?

Po przyjeździe do Val di Fiemme poszłam na pętlę do stylu dowolnego, bo jest inna niż bywała przez wiele lat. Inna niż ta, na której biegałam tu 10 lat temu, gdy debiutowałam w mistrzostwach świata. Trasa jest trudna, zresztą nie może być inaczej, bo to taka okolica, że inaczej się nie da. I na tym się kończy moje myślenie o biegu łączonym. Będę się przygotowywała ze startu na start.

Czuję tremę,  choć lata startów pomagają mi zachować dystans

To będą mistrzostwa rozgrywane przede wszystkim stylem klasycznym. Dlaczego w nim jest pani mocniejsza niż w dowolnym?

Bo mam świetnego trenera, który pracuje od 40 lat i gdy zaczynał, biegało się tylko stylem klasycznym. Ma do tego rękę, a ja mam predyspozycje. Moja budowa ciała sprzyja temu stylowi, wystarczy mnie porównać z Charlotte Kallą, specjalistką od stylu łyżwowego, żeby zobaczyć o co chodzi. To jest dla mnie naturalny ruch, sprawia mi przyjemność. Te mięśnie, które mają być silne w klasyku – mam silne, te które mają być smukłe – mam smukłe. Zupełnie inaczej niż w stylu dowolnym.

Ale to drugie miejsce w Davos w stylu dowolnym, a nie zwycięstwo w sprincie stylem klasycznym, zrobiło na pani rywalkach największe wrażenie.

Sama byłam zaskoczona, gdy po trzech kilometrach usłyszałam, jak dobrze biegnę. Ale w Davos jest bardzo specyficzna trasa, która akurat w tym momencie bardzo mi odpowiadała. Tam było dużo tego, co mi zwykle nie wychodzi, długich prostych po płaskim. A one mi ostatnio się bardzo udają i to pewnie zdecydowało. Im dalej w sezon, tym mój styl łyżwowy jest lepszy. Choć ciągle moim zdaniem nie tak dobry, by tu liczyć na medal na 10 km. Dlatego nadal się zastanawiam, czy w tym biegu wystartować.

Jak pani wspomina te pierwsze mistrzostwa w Val di Fiemme?

Przyjechałam wtedy bezpośrednio z mistrzostw świata juniorów, w których wywalczyłam medal. To było moje zadanie na tamten sezon i wszyscy mnie nosili na rękach, bo się udało. Nie było jeszcze wtedy mowy o startach w długich biegach. Miałam się przebiec na 10 km stylem klasycznym, w sprincie próbować powalczyć – powalczyłam na 31. miejsce. Chodziło głównie o to, żeby posmakować wielkiej imprezy. Obejrzeć wielkie biegaczki w akcji, pomarzyć, że kiedyś też będę taka. Chyba się udało.

Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie
Sport
Czy Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy o sporcie? Jest apel do prezydenta