70 lat temu, 9 marca 1943 roku, urodził się Bobby Fischer (zm. w 2008 roku). Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"
Do czasu zwycięstwa nad Borysem Spasskim był przede wszystkim szachistą – trudnym, nieprzewidywalnym, ale znakomitym. Porzucenie szkoły, związek ze Światowym Kościołem Boga Herberta i Garnera Armstrongów, który wieszczył rychły koniec świata, postrzegano jako nieszkodliwy ekscentryzm.
Mistrzostwo zdobyte w Reykjaviku dało Fischerowi poczucie wielkości. Meczu z Anatolijem Karpowem w 1975 roku nie zagrał, bo Światowa Federacja Szachowa nie zgodziła się na jego warunki. Stracił tytuł. Przez następne 20 lat nie występował w turniejach, ale wciąż twierdził, że jest mistrzem świata. Na długo zniknął.
Prywatną wojnę z USA rozpoczął w 1982 roku, gdy został omyłkowo aresztowany i pobity przez policję w Pasadenie jako podejrzany o napad na bank. Do swych wrogów zaliczył także Żydów. Wydawcom Encyclopaedia Judaica kazał wykreślić swoje nazwisko z publikacji.
Urodził się 9 marca 1943 roku w Chicago, wyrastał na Brooklynie. Matka Regina Wender, urodzona w Szwajcarii niemiecka Żydówka, poznała Hansa-Gerhardta Fischera, niemieckiego biofizyka, w Moskwie podczas studiów medycznych.