Zastanawiam się, co po takim meczu jak z Ukrainą powiedziałby Kazimierz Górski. Uniósłby się oczywiście, ale pewnie na konferencji prasowej nie mówiłby, że statystycznie nie byliśmy od Ukrainy gorsi. Kiedy przegrywasz, statystyka nie ma znaczenia.
Zresztą Kazimierz Górski też przegrywał mecze i czuł się po nich jak Waldemar Fornalik. A nawet gorzej, bo za jego czasów najpierw najlepsza reprezentacja w historii Polski powstała, a potem, zaledwie po kilku latach, upadła. Zrodziła ją ambicja, a zakończyła pazerność. Piłkarze grali i dla orła, i dla pieniędzy, bo to była ich praca. Ale gdy się zorientowali, że ktoś zarabia na nich, czołowych piłkarzach świata, wzięli sprawy w swoje ręce.
Kiedy podczas mundialu w Niemczech (1974) Kazimierzowi Deynie pękł but i Adidas przywiózł? mu nowe, koledzy i działacze też się upomnieli. Cztery lata później, w Argentynie, doszło niemal do buntu piłkarzy, ponieważ działacze nie chcieli im wypłacić pieniędzy, jakie zagwarantował sponsor.
W Hiszpanii (1982) dwaj napastnicy uznali, że za reklamę butów powinni otrzymać pieniądze. Fabryka nie podzielała tego poglądu, więc zawodnicy odpruli z butów trzy paski. Jeden z tych graczy, Grzegorz Lato, zostanie po latach prezesem PZPN.
Na mistrzostwach w RFN w kadrze Polski znaleźli się zawodnicy wyłącznie z polskich klubów. Wszyscy marzyli o wyjeździe na Zachód, więc walczyli na boisku i dla reprezentacji, i dla siebie. A ponieważ większość grała na poziomie światowym, dobrze na tym wychodziliśmy.