Krótka historia pieniądza

Naśmiewanie się z piłkarzy reprezentacji nie jest dziś ani sztuką, ani aktem odwagi. ?Trzy dni ostrzału wystarczą.

Publikacja: 24.03.2013 20:43

Zastanawiam się, co po takim meczu jak z Ukrainą powiedziałby Kazimierz Górski. Uniósłby się oczywiście, ale pewnie na konferencji prasowej nie mówiłby, że statystycznie nie byliśmy od Ukrainy gorsi. Kiedy przegrywasz, statystyka nie ma znaczenia.

Zresztą Kazimierz Górski też przegrywał mecze i czuł się po nich jak Waldemar Fornalik. A nawet gorzej, bo za jego czasów najpierw najlepsza reprezentacja w historii Polski powstała, a potem, zaledwie po kilku latach, upadła. Zrodziła ją ambicja, a zakończyła pazerność. Piłkarze grali i dla orła, i dla pieniędzy, bo to była ich praca. Ale gdy się zorientowali, że ktoś zarabia na nich, czołowych piłkarzach świata, wzięli sprawy w swoje ręce.

Kiedy podczas mundialu w Niemczech (1974) Kazimierzowi Deynie pękł but i Adidas przywiózł? mu nowe, koledzy i działacze też się upomnieli. Cztery lata później, w Argentynie, doszło niemal do buntu piłkarzy, ponieważ działacze nie chcieli im wypłacić pieniędzy, jakie zagwarantował sponsor.

W Hiszpanii (1982) dwaj napastnicy uznali, że za reklamę butów powinni otrzymać pieniądze. Fabryka nie podzielała tego poglądu, więc zawodnicy odpruli z butów trzy paski. Jeden z tych graczy, Grzegorz Lato, zostanie po latach prezesem PZPN.

Na mistrzostwach w RFN w kadrze Polski znaleźli się zawodnicy wyłącznie z polskich klubów. Wszyscy marzyli o wyjeździe na Zachód, więc walczyli na boisku i dla reprezentacji, i dla siebie. A ponieważ większość grała na poziomie światowym, dobrze na tym wychodziliśmy.

Z czasem pozycja gwiazd piłkarzom spowszedniała, Kazimierz Górski z szanowanego trenera stał się szanowanym starszym panem, którego nie trzeba słuchać. Piłkarze nawet bez szczególnej mobilizacji zdobyli w Montrealu srebrny medal. Górski dobrze wiedział, że już niewiele z nich wyciągnie, i podał się do dymisji.

Dopóki byli dobrzy zawodnicy, jeszcze osiągaliśmy sukcesy. Jacek Gmoch awansował z nimi na mundial w Argentynie, a Antoni Piechniczek nawet na dwa kolejne – w Hiszpanii i Meksyku.

Następne pokolenia piłkarzy wyjeżdżały za granicę, zarabiały coraz więcej, a grały coraz słabiej. Zmieniła się też hierarchia wartości. Wszyscy nadal mówili o honorze gry w reprezentacji, ale nie każdy pamiętał o tym na boisku. Agenci piłkarzy doradzali im, aby się oszczędzali, bo prawdziwe pieniądze biorą w zagranicznym klubie. ?

Nie sprawdziła się moja teoria, zgodnie z którą pokolenie zawodników wychowanych po 1989 roku powinno mieć większy szacunek dla pracy. „Czy się stoi, czy się leży” było dobre w PRL, kiedy ludzie udawali, że pracują, a państwo udawało, że płaci i jeszcze daje możliwość, aby za te pieniądze coś kupić. Polski sport osiągał największe sukcesy właśnie wtedy, kiedy finansowało go państwo i żyliśmy na kredyt. W nowych warunkach sportowiec (a piłkarz zwłaszcza) więcej od pracodawcy oczekuje, niż mu daje.

Zdarzyło się nawet, że zawodnik udający się z reprezentacją na mundial w Korei (2002) wykupił wcześniej wczasy na Malediwach w terminie ćwierćfinałów. Tak wierzył w drużynę. Dziś należy do klubu wybitnego reprezentanta. ?To było w czasach, w których reprezentanci Polski i jej trener zarobili na reklamach przed mundialem więcej niż ci z roku 1974 za grę w mistrzostwach świata, w których zajęli trzecie miejsce. Ani ci z roku 2002, ani następni nie wyszli nawet z grupy żadnego wielkiego turnieju, a wszyscy są bogatymi ludźmi.

Kiedy patrzyłem na Polaków w piątek, miałem wrażenie, że myślami są gdzie indziej. Potem każdy bił się w piersi. To dlaczego się nie starali? Zamiast mówić, że jest im przykro, powinni dać z siebie więcej.

Zastanawiam się, co po takim meczu jak z Ukrainą powiedziałby Kazimierz Górski. Uniósłby się oczywiście, ale pewnie na konferencji prasowej nie mówiłby, że statystycznie nie byliśmy od Ukrainy gorsi. Kiedy przegrywasz, statystyka nie ma znaczenia.

Zresztą Kazimierz Górski też przegrywał mecze i czuł się po nich jak Waldemar Fornalik. A nawet gorzej, bo za jego czasów najpierw najlepsza reprezentacja w historii Polski powstała, a potem, zaledwie po kilku latach, upadła. Zrodziła ją ambicja, a zakończyła pazerność. Piłkarze grali i dla orła, i dla pieniędzy, bo to była ich praca. Ale gdy się zorientowali, że ktoś zarabia na nich, czołowych piłkarzach świata, wzięli sprawy w swoje ręce.

Pozostało 80% artykułu
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?