Formuła 1: w niedzielę wyścig o Grand Prix Hiszpanii

W poprzednich sześciu sezonach wyścig o Grand Prix Hiszpanii tradycyjnie otwierał europejską fazę sezonu – z wyjątkiem 2011 roku, o ile za europejską rundę mistrzostw uznamy GP Turcji, odbywającą się po azjatyckiej stronie Bosforu

Publikacja: 11.05.2013 01:01

Formuła 1: w niedzielę wyścig o Grand Prix Hiszpanii

Foto: AFP

Obiekt Circuit de Catalunya, położony w miejscowości Montmelo kilkadziesiąt kilometrów na północ od Barcelony, jest doskonale znany wszystkim kierowcom i zespołom. Nie ma w kalendarzu toru, na którym uczestnicy mistrzostw świata przejechaliby więcej okrążeń. To tutaj odbywają się dwie z trzech zimowych sesji testowych, ale świetna znajomość liczącej 4,5 kilometra nitki toru nie oznacza, że wyścigowy weekend nie może przynieść żadnych niespodzianek.

Pierwszą z nich sprawiła pogoda: piątkowe treningi przed tegorocznym wyścigiem rozpoczęły się na mokrym torze. Dla inżynierów to był koszmar, bo zespoły spędziły niespełna trzytygodniową przerwę na wytężonej pracy nad poprawą osiągów samochodów. Przenosiny Formuły 1 do Europy są czasami utożsamiane z nowym początkiem sezonu. Bogatsze o doświadczenia z pierwszych Grand Prix ekipy szykują z reguły spore pakiety poprawek, które w przypadku jednych mają pomóc w zredukowaniu strat do czołówki, a w przypadku innych dać nadzieję na utrzymanie przewagi i miejsc w czubie stawki.

Gra jest warta świeczki, bo w zaciętej rywalizacji na torach Formuły liczą się nawet dziesiętne i setne części sekund, choć otwarcie trzeba stwierdzić, że nadrabianie przespanych zimowych miesięcy rzadko okazuje się skuteczne. Wszak ci, którzy rozpoczęli sezon z szybkimi samochodami, nie zamierzają odpoczywać z założonymi rękami i też mocno pracują nad udoskonaleniem swoich konstrukcji. Wiadomo też, że w dobie drastycznego ograniczenia testów na torze wprowadzanie skutecznych poprawek nie jest takie proste. Nowe części są oczywiście testowane komputerowo jeszcze na etapie projektowania, przy użyciu zaawansowanych technik symulacyjnych, a następnie sprawdzane w tunelu aerodynamicznym i podczas dopuszczonych regulaminem testów na prostym odcinku toru. Mimo tego muszą jeszcze przejść chrzest na prawdziwym torze.

Dzięki dużej ilości danych, którymi dysponują zespoły, tor pod Barceloną jest świetnym miejscem do szybkiego sprawdzenia przydatności nowych elementów – o ile nie przeszkadza w tym pogoda. Samochody Formuły 1 oczywiście jeżdżą i ścigają się w deszczu, ale budowane są przede wszystkim z myślą o rywalizacji na suchym torze. Ponadto zmienne warunki, przede wszystkim przyczepność mokrej nawierzchni, utrudniają prawidłową ocenę poprawek i porównywanie różnych konfiguracji samochodu. McLaren, który po nieudanym początku sezonu ma najwięcej strat do nadrobienia, niemal całkowicie odpuścił pierwszy trening przed tegoroczną Grand Prix Hiszpanii, bo wodny pył zakłócał pracę czujników rejestrujących opływ powietrza wokół samochodu.

Ekipa z Woking nie nastawia się zresztą na odrobienie sięgającej dwóch sekund straty do najlepszych. W ich przypadku winę za nieudany początek sezonu zrzucono na problemy z korelacją  – czyli dane z symulacji i tunelu aerodynamicznego nie pokrywały się z późniejszymi wynikami testów na torze. Innymi słowy, produkowano i instalowano w samochodzie części, które wyglądały obiecująco podczas sprawdzianów w fabryce, a po przyjeździe na tor okazywało się, że w rzeczywistości wyniki nie odpowiadają teoretycznym wyliczeniom. Jeszcze raz kłania się zakaz testów: kilka lat temu wystarczyłaby jedna sesja pomiędzy wyścigami, żeby zidentyfikować problem i się z nim uporać. Teraz wykrycie potencjalnych kłopotów zajmuje więcej czasu, a przed ich usunięciem trzeba się uzbroić w cierpliwość. Nie zanosi się na to, aby utytułowana i ambitna ekipa McLaren szybko dołączyła do grona zwycięzców.

Jeśli chodzi o czołowe cztery ekipy – czyli Red Bulla, Ferrari, Lotusa i Mercedesa – to wygląda na to, że zwiastowany przez niektórych „nowy początek sezonu" nie przyniesie większych zmian. Każdy z tych zespołów miał określone cele w czasie krótkiej przerwy po GP Bahrajnu – przykładowo Ferrari pracowało nad tempem kwalifikacyjnym, a Mercedes nad wyścigowym – ale wygląda na to, że żadnemu z nich nie udało się odkryć niczego, co dałoby wyraźną przewagę nad konkurencją.

Dla kibiców to bardzo dobra wiadomość, bo zanosi się na kolejną odsłonę zaciętej walki w czołówce. W czterech pierwszych wyścigach sezonu dwa razy wygrał Sebastian Vettel z Red Bulla, po razie Fernando Alonso z Ferrari i Kimi Raikkonen z Lotusa. Pole position dwukrotnie zdobył Vettel, ale w dwóch poprzednich wyścigach czasówki wygrywali kierowcy Mercedesa: Lewis Hamilton i Nico Rosberg. Właśnie kwalifikacje będą kluczem na Circuit de Catalunya – kierowcy Formuły 1 walczą tu o punkty od 1991 roku i w 22 edycjach GP Hiszpanii rozegranych na tym torze tylko raz wyścig padł łupem kierowcy, który nie ruszał z pierwszej linii. W 1996 roku deszczowe zawody wygrał startujący z trzeciego pola Michael Schumacher. Aż siedemnaście razy zwyciężał tu zdobywca pole position.

Wszystko za sprawą charakterystyki Circuit de Catalunya. Wyprzedzanie na tym torze nie należy do najłatwiejszych, ale w tym roku pomóc powinna kombinacja dwóch osobnych stref DRS oraz wymagających opon Pirelli, wciąż niezbyt dobrze poznanych przez zespoły. Może się więc okazać, że wygranie kwalifikacji w sobotę niekoniecznie będzie oznaczało stuprocentową szansę na niedzielny triumf.

Polscy kibice poza śledzeniem zmagań kierowców Formuły 1 mogą jeszcze zwrócić uwagę na rywalizację w Porsche Supercup. Na hiszpańskim torze odbywa się pierwsza runda pucharowych zawodów, z trzema polskimi kierowcami w stawce. Robert Lukas i Kuba Giermaziak uzyskali drugi i trzeci rezultat w piątkowym treningu, a Patryk Szczerbiński został sklasyfikowany na 20. miejscu. Cztery pozycje przed nim sesję ukończył gość specjalny pucharu, Sebastien Loeb. Dziewięciokrotny rajdowy mistrz świata poza startem w Barcelonie planuje jeszcze udział w kolejnej rundzie, na ulicach Monte Carlo.

Kwalifikacje (sobota, 14) i wyścig (niedziela, 14) w Polsacie.

Obiekt Circuit de Catalunya, położony w miejscowości Montmelo kilkadziesiąt kilometrów na północ od Barcelony, jest doskonale znany wszystkim kierowcom i zespołom. Nie ma w kalendarzu toru, na którym uczestnicy mistrzostw świata przejechaliby więcej okrążeń. To tutaj odbywają się dwie z trzech zimowych sesji testowych, ale świetna znajomość liczącej 4,5 kilometra nitki toru nie oznacza, że wyścigowy weekend nie może przynieść żadnych niespodzianek.

Pierwszą z nich sprawiła pogoda: piątkowe treningi przed tegorocznym wyścigiem rozpoczęły się na mokrym torze. Dla inżynierów to był koszmar, bo zespoły spędziły niespełna trzytygodniową przerwę na wytężonej pracy nad poprawą osiągów samochodów. Przenosiny Formuły 1 do Europy są czasami utożsamiane z nowym początkiem sezonu. Bogatsze o doświadczenia z pierwszych Grand Prix ekipy szykują z reguły spore pakiety poprawek, które w przypadku jednych mają pomóc w zredukowaniu strat do czołówki, a w przypadku innych dać nadzieję na utrzymanie przewagi i miejsc w czubie stawki.

Pozostało 81% artykułu
Sport
WADA walczy o zachowanie reputacji. Witold Bańka mówi o fałszywych oskarżeniach
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO